Dla odmiany. Co nas cieszy po meczu ŁKS-u?

Piłkarze ŁKS-u męczyli siebie i nasze oczy, ale koniec końców wygrali z Puszczą. Jakie pozytywne wnioski można wyciągnąć z tego meczu?

ŁKS zagrał z Puszczą Niepołomice bardzo słabo. Po dwóch prezentach (samobój i karny) od obrońcy Puszczy, Hladika podopieczni Kibu Vicuñy wrócili do Łodzi z trzema punktami. W relacji meczowej było tylko o tym co złe. Teraz skupimy się wyłącznie na pozytywnych wnioskach.

Pod wodzą innego trenera ŁKS by nie wygrał

Z innym trenerem ŁKS by nie wygrał. Konsekwencja taktyczna Kibu Vicuñy sprawiła, że łodzianie dalej nękali obronę Puszczy dośrodkowaniami, aż wreszcie zmęczony Hladik strzelił sobie samobója.

ŁKS ma jakościowych zmienników

Kolejny mecz ratują zmiennicy. Z Puszczą świetną zmianę dał Adrian Klimczak, który zdominował lewą stronę boiska. Janczukowicz odzyskał dawną pewność siebie i oprócz tego, że rozpycha się między obrońcami, szuka miejsca w polu karnym, potrafi zastawić się z piłką i przetrzymać ją w najważniejszym momencie.

Jakub Tosik nareszcie gra na miarę oczekiwań

Jakub Tosik, którego kibice ŁKS-u chcieli wywieźć z klubu na taczce odnalazł optymalną formę. Defesnywny pomocnik może być dla drużyny Vicuñy tym kim Lukas Bielak był dla drużyny Moskala. Pierwszy stopuje rywali i podaniami napędza akcje ofensywne ŁKS-u.

Gryszkiewicz wraca do formy

Obawialiśmy się, że ŁKS nie będzie miał żadnego jakościowego młodzieżowca. Pojawił się Bąkowicz i stał się małym objawieniem ligi. Wczoraj w drugiej połowie dane nam było oglądać Piotra Gryszkiewicza i trzeba przyznać, że młody skrzydłowy razem z Tosikiem i Klimczakiem był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Defensywa jest coraz bardziej szczelna

Do ideału jeszcze sporo brakuje i szkoda, że nie było nam dane dłużej oglądać Monsalve, ale trzeba przyznać, że Maciej Dąbrowski jest w imponującej formie. Mecz z Puszczą wcale nie musiał skończyć się czystym kontem. Dobra postawa stopera sprawiła, że przeciwnik często nie był nawet w stanie oddać strzału.

ŁKS zdobył trzy punkty

ŁKS zdobył trzy punkty w meczu, w którym nic tego nie zapowiadało. Za kilka miesięcy nikt nie będzie pamiętał w jakim stylu podpieczni Kibu Vicuñy wygrali, a trzy punkty to kolejny krok w stronę awansu.