Aby dostać się do ośrodka przy ul. Małachowskiego trzeba przejechać przez alejkę w Parku 3 Maja. To niezwykle wyboiste i dziurawe kilkadziesiąt metrów bardzo utrudnia życie kierowcom autobusów, karetek i samochodów osobowych. O jednej nieprzyjemnej sytuacji w rozmowie z „Łódzkim Sportem” opowiedział prezes Widzewa, Mateusz Dróżdż.
– Wjazd na Łodziankę jest w tragicznym stanie. Ostatnio w autobusie, który wyjeżdżał z ośrodka, pękła szyba, bo wjechał w dziurę i tak mocno go odbiło – mówił Dróżdż na początku maja.
Docierają do nas także informacje, że coraz więcej osób rezygnuje z wjazdu na teren ośrodka w obawie o stan podwozia swoich samochodów.
– Od dwóch miesięcy próbujemy coś z tym zrobić. Zadeklarowałem nawet, że jako klub dorzucimy się do tej drogi, by ją poprawić. Żadnej odpowiedzi przez prawie okres dwóch miesięcy nie było. Rozumiem, że tą drogą zarządza Zarząd Zieleni Miejskiej i to może rodzić pewne trudności, ale mi czasami jest po prostu wstyd, jak tam przyjeżdżają drużyny na mecze z naszymi rezerwami albo z Centralnej Ligi Juniorów – komentował prezes Widzewa w rozmowie opublikowanej 11 maja.
CZYTAJ TAKŻE >>> Ekstraklasa podzieliła pieniądze. Widzew ma o co grać
Ta z pozoru prosta do rozwiązania sprawa wydawała się być bardzo skomplikowana, bo zaangażowanych w tę kwestię jest kilka podmiotów. Mowa o Zarządzie Zieleni Miejskiej, Miejskim Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz Wojewódzkim Łódzkim Konserwatorze Zabytków.
– Ta cała decyzyjność powoduje, że problemy wydawałoby się proste do rozwiązania, stają się niezwykle czasochłonne i czasami niemożliwe do zrealizowania – mówił dla „ŁS” prezes Widzewa.
Pierwsze kroki ku poprawie stanu nawierzchni już podjęto. Jak informuje nas Daria Błaszczyńska z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi, Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji jakiś czas temu wystąpił do WUOZ z wnioskiem o wydanie pozwolenia na przeprowadzenie prac na terenie obiektu zabytkowego w obrębie alei.
„Po gruntownej analizie ŁWKZ uznał, że prace polegające na wyrównaniu nawierzchni należy kwalifikować jako bieżące utrzymanie zabytku w należytym stanie i w związku z tym nie wymagają one wydania pozwolenia” – czytamy w odpowiedzi na nasze zapytanie.
Tę informację potwierdził dyrektor MOSiR-u. Łukasz Kucharski zdradził, że jeszcze w tym tygodniu ma dojść do jego spotkania z prezesem Widzewa, by ustalić warunki, na jakich MOSiR we współpracy z Widzewem mieliby naprawić drogę.
– W naszym interesie jest to, by ta droga była dobra. Porozumienie zawiera szeroko rozumiany plan odbudowy tej drogi. Konserwator Zabytków dał nam zielone światło na to, by, mówiąc w dużym skrócie, odtworzyć ją, nie zmieniając jej kształtu – mówi Kucharski. – Pewnie będzie wyglądało to tak, że my w czynie społecznym oddelegujemy kilku pracowników, a Widzew będzie musiał zapewnić materiały i uda się tę drogę naprawić – dodaje.
Dlaczego drogą nie może zająć się Zarząd Zieleni Miejskich? Może, ale nie byłoby to korzystne ani dla Widzewa, ani dla MOSiR-u. ZZM to jednostka budżetowa miasta Łodzi, co sprawia, że każdy remont realizowany przez ZZM musi zostać wprowadzony do budżetu Miasta Łodzi. A że budżet Łodzi na 2022 rok został już uchwalony, a finanse miasta nie są w dobrym stanie, to pewnie środki na remont alejki znalazłyby się dopiero w przyszłorocznym budżecie. Następnie trzeba by ogłosić przetarg, wybrać wykonawcę i dopiero przystąpić do realizacji tej jakże poważnej inwestycji.
CZYTAJ TAKŻE >>> Kto odejdzie, a kto wzmocni ŁKS? Co musi zrobić Widzew żeby pozyskać piłkarza?
Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Oficjalnie do parku od strony ul. Małachowskiego nie można wjechać, bo od lat przy alejce jest ustawiony zakaz wjazdu. Chociaż były próby jego usunięcia, także te nielegalne przez chuliganów, którzy po prostu słup oraz sam znak ukradli, to ostatecznie postanowiono, że znak pozostanie na swoim miejscu.
– To jest kwestia odbioru społecznego. Po zniesieniu zakazu zalała nas fala skarg ze strony okolicznych mieszkańców, którzy podnoszą, że nie ma prawa tam wjeżdżać, bo to przecież zabytkowy park, który w taki sposób jest niszczony – komentuje Łukasz Kucharski.
W związku z tym znak dalej tam stoi, ale i tak mało kto go respektuje, argumentując swoje zachowanie wjazdem docelowym. I ciężko się z tym nie zgodzić, bo po coś na Łodziance wybudowano też parking na kilkanaście samochodów i kilka autokarów.
Trzeba mieć więc nadzieję, że alejka zostanie porządnie wyremontowana przez MOSiR i Widzew, a użytkownicy drogi będą z niej korzystać rozsądniej niż do tej pory, wjeżdżając do ośrodka naprawdę tylko w razie konieczności.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew. Ilu nowych pojawi się na pierwszym treningu?