W zremisowanym 1:1 starciu z Jagiellonią jedyną bramkę dla Widzewa zdobył Dominik Kun. I znowu imponował swoją pracowitością.
Łodzianie w starciu z “Dumą Podlasia” od początku prezentowali się naprawdę nieźle. Niekorzystna aura nie przeszkadzała im w kreowaniu akcji ofensywnych. Gorzej było z ich wykończeniem, czego potwierdzeniem słupek po główce Łukasza Zjawińskiego czy poprzeczka po uderzeniu z karnego w wykonaniu Juliusz Letniowskiego. Nie był to dzień widzewiaków, jeśli chodzi o skuteczność. W końcu nastała jednak 78. minuta gry. Świetna piłkę do Ernesta Terpiłowskiego zagrał Bartłomiej Pawłowski, a młodzieżowiec Widzewa zagraniem w tempo obsłużył Dominika Kuna. Pomocnik beniaminka PKO Ekstraklasy mimo asysty obrońcy z Białegostoku zdołał oddać strzał, którym pokonał Zlatana Alomerovicia.
Tym samym Kun stał się prawdziwym “jokerem” w talii kart Janusza Niedźwiedzia. Popularny “Kunik” pojawił się bowiem na boisku ledwie osiem minut wcześniej. – Wszedłem ze świeżymi siłami. Poszła fajna kontra, dostałem piłkę w dobrym tempie, byłem praktycznie sam na sam. Później mieliśmy jeszcze dwie takie akcje, gdy dobrze wyszliśmy. Zrobiło się trochę więcej miejsca w tej drugiej połowie i szkoda, że tylko jedną bramkę z tego strzeliliśmy – skomentował pomocnik czerwono-biało- czerwonych.
ZOBACZ TAKŻE: Czy Widzewowi należy się walkower?
Widzew nadrobił minuty młodzieżowców
Zawodnik Widzewa po raz kolejny pokazał jak walecznym i nieustępliwym jest graczem. Choć piłka od Terpiłowskiego była niemal idealna to nie można zapomnieć o tym, że blisko Kuna był obrońca “Jagi”. Wielu piłkarzy w tej sytuacji nie dałoby rady oddać celnego strzału, a on praktycznie na wślizgu zdołał pokonać golkipera z Białegostoku.
Choć to zupełnie inna sytuacja to przypomina się gol Dominika z pamiętnego meczu z Podbeskidziem, po którym widzewiacy przypieczętowali awans do Ekstraklasy. Wtedy piłka po strzale Bartłomieja Pawłowskiego odbiła się od poprzeczki i wydawało się, że padnie łupem obrońców “Górali”. W odpowiednim miejscu i czasie znalazł się jednak Kun, który wręcz “wyszarpał” futbolówkę i wpakował ją do bramki gości.
Niestety, w piątek gol uwielbianego przez kibiców RTS-u pomocnika nie starczył, by zdobyć tego dnia trzy punkty. – Mieliśmy sytuacje, w których mogliśmy zachować się lepiej i coś jeszcze strzelić. Wtedy zamknęlibyśmy mecz. Niestety stało się inaczej. Chwila rozluźnienia, jedna wrzutka i gol wyrównujący dla przeciwnika. Wielka szkoda, bo są to stracone dwa punkty – zakończył Kun.