– W tym meczu niestety nie pokazaliśmy się z dobrej strony – wspomina porażkę z Zagłębiem Sosnowiec drugi trener Widzewa Marcin Broniszewski
W sobotę Widzew dostał srogie lanie od Zagłębia Sosnowiec. Na wyjeździe przegrał 0:3 i do tego zaprezentował się fatalnie. – Nie widziałem nic optymistycznego w naszej postawie. Jest to rozczarowujące, chociażby z tego względu, że do tej pory punktowaliśmy. Były w tym sezonie takie mecze, gdzie było widać myśl zespołu, dobrą organizację w ofensywie i defensywie, realizację zadań w fazach przejściowych. W tym meczu niestety nie pokazaliśmy się z dobrej strony – ocenia Broniszewski. Asystent Enkeleida Dobiego już tradycyjnie ocenił ostatni mecz Widzewa w klubowym radiu.
Broniszewski nie ukrywa, że Zagłębie było po prostu lepsze. – Rywale byli świadomi tego, o co grają i jaki mają cel przed sobą. Nam tego zabrakło, szczególnie w fazie defensywnej, kiedy trzeba było bić się o piłkę, wejść w jej posiadanie i później nią pograć, utrzymać się przy niej i spróbować wykorzystać fazę przejściową. Zabrakło nam tego praktycznie w stu procentach – wyjaśnił.
I dodał: – Jako zespół wyglądaliśmy bardzo słabo, z wyjątkiem Jakuba Wrąbla, który w kilku momentach dobrze się zachował i wybronił kilka stuprocentowych okazji. Jednak, tak jak już mówiłem, jako zespół wyglądaliśmy mizernie i tu widzę miejsce na wprowadzenie korekt.
To był pierwszy mecz Widzewa bez Przemysława Kity, który doznał poważnej kontuzji i jest już po operacji. Drużyna musi sobie radzić bez niego i – na to wygląda – nie będzie to proste. – Nie utrzymaliśmy zbyt wielu piłek w formacji ataku, ani Marcinowi Robakowi ani Pawłowi Tomczykowi nie udawało się ich utrzymać. Kita taką umiejętności posiada. Potrafi i lubi utrzymywać piłkę w kontakcie z przeciwnikiem i robił to na tyle skutecznie, że ta druga linia w tym ofensywnym aspekcie była widoczna – uważa Broniszewski. – Jeśli chodzi o kwestię defensywną, Przemek jest napastnikiem twardo i dużo walczącym na boisku i to wielokrotnie pokazywał, chociażby w tym pierwszym spotkaniu z Koroną, gdzie w polu karnym przeciwnika bił się o piłkę do samego końca. To są jego atuty i na pewno będzie nam potrzebna chwila czasu, aby drużyna zaadaptowała się na boisku do tego, że ma teraz dwóch napastników o podobniej charakterystyce. Być może dlatego ta gra nam się nie układała, ale będziemy szukać takich rozwiązań, które pomogą nam taką trudną sytuację rozwiązać.
Już w piątek Widzew zmierzy się u siebie z Puszczą Niepołomice. – Myślę, że piłkarze na pewno się cieszą, że to spotkanie jest już w piątek, że można szybko pokazać to, nad czym pracujemy i co chcemy osiągnąć – mówi drugi trener Widzewa.
Autor: Janek