Dyrektor sportowy czy trener? Kto jest ważniejszy w klubie piłkarskim? Kto powinien być ważniejszy? I jak jest w łódzkich klubach?
Relacje między dyrektorem sportowym i trenerem to temat, który tak naprawdę wypłynął na powierzchnię tylko i wyłącznie dzięki Widzewowi. Od jakiegoś czasu w łódzkim klubie brakuje konkretnego przekazu, a piętrzące się trudności i niepowodzenia w postaci jednego transferu oraz raptem punktu w dwóch pierwszych meczach nie sprzyjają nikomu.
Kibice doszukują się konfliktu pomiędzy trenerem Danielem Myśliwcem i dyrektorem sportowym, Tomaszem Wichniarkiem. Tłumaczenia klubowych władz nie są przekonujące, a jeśli ktoś jasno nie zaprzecza takim plotkom, to znaczy, że jest coś na rzeczy.
– Nie można wszystkiego układać pod trenera, skoro według statystyk – nie tylko w Polsce – szkoleniowiec w jednym klubie nie pracuje średnio nawet półtora roku – ocenił w niedawnym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” Tomasz Stamirowski, właściciel Widzewa.
– Na pewno było to dla Daniela Myśliwca wymagające. Jeżeli jednak trener chce funkcjonować w organizacji to musi brać pod uwagę różne konteksty i sytuacje – mówił z kolei Maciej Szymański, wiceprezes Widzewa, komentując decyzję o zwolnieniu Karola Zniszczoła, czyli asystenta Daniela Myśliwca.
Wydaje się więc, że w klubowej hierarchii wyżej jest Tomasz Wichniarek. Brak jednoznacznej deklaracji sprawia jednak, że pojawiają się domysły i spekulacje. A to szkodzi atmosferze w samym klubie i wokół niego. Sytuacji nie poprawia fakt, że kontrakt Daniela Myśliwca wygasa się za cztery miesiące. W praktyce oznacza to tyle, że 39-latka w Widzewie za kilkanaście tygodni może już nie być. Dziwi to, że chociaż sam trener oraz zarząd deklarują chęć dalszej współpracy, to do zawarcia porozumienia wciąż jest daleko. Mówiąc kolokwialnie – coś tu śmierdzi…
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w ŁKS-ie. Tutaj nie ma dyrektora sportowego. Jest za to wiceprezes do spraw sportowych, czyli Robert Graf. To człowiek w pełni odpowiedzialny za szeroko pojęty sport, w tym transfery i wyniki pierwszej drużyny. To także Robert Graf podejmuje decyzje dotyczące sztabu szkoleniowego.
– Najwięcej zależy od wyniku sportowego. Oczywiście wszystkie gałęzie są ważne, w tym marketing i sprzedaż, ale na pierwszym miejscu jest sport. Tu niestety nie wszystko idzie po naszej myśli, bo jesteśmy na 9 miejscu w tabeli I ligi. Za kluczowe uważam jednak zmiany, które zaszły pod przewodnictwem wiceprezesa Grafa – mówił niedawno w rozmowie z „Łódzkim Sportem” Dariusz Melon, właściciel ŁKS-u. – Prezes Graf ma dużą swobodę działania Przedefiniowaliśmy w ostatnim okienku transferowym proces pozyskiwania zawodników Chcemy głównie zawodników do gry i stąd takie, a nie inne transfery – dodał.
I tu nie ma niedomówień. Jasna i powszechnie znana hierarchia to podstawa w każdej dobrze prosperującej firmie. Wiedzą to zresztą także w Jagiellonii Białystok, czyli mistrzu Polski. Tam to Łukasz Masłowski (dyrektor sportowy) wybierał trenera, z którym chce i umie współpracować. Tak można budować sukces sportowy. Ciekawe, czy (i ewentualnie kiedy) w Widzewie postanowią pójść tą drogą.
Daniel MyśliwiecDariusz MelonŁKS ŁódźRobert GrafTomasz WichniarekWidzew Łódź