Na pierwszej konferencji prasowej po zakończeniu sezonu 2024/2025 pojawił się nowy dyrektor sportowy ŁKS-u. Radosław Mozyrko oficjalnie pracę przy Al. Unii Lubelskiej 2 w Łodzi zacznie 1 czerwca, ale już teraz opowiedział trochę o swoich planach i nastawieniu do pracy w ŁKS-ie.
W tym sezonie ŁKS mógł polegać na bramkostrzelności Stefana Feiertaga, ale tylko w pierwszej części sezonu. W przerwie zimowej Austriak zamienił ŁKS na trzecioligowy Saarbrücken. W 13 meczach Feiertag zdobył dla niemieckiego klubu trzy bramki, a jego zespół przegrał baraże o awans do 2. Bundesligi z Eintrachtem Braunschweig.
Nowy dyrektor sportowy ŁKS-u został zapytany na konferencji prasowej, czy planuje latem wzmocnić w ŁKS-ie właśnie pozycję napastnika. Radosław Mozyrko odparł, że wolałby, aby kilku graczy wzięło na siebie odpowiedzialność za zdobywanie goli.
– Żeby awansować do ekstraklasy, trzeba strzelić około 60 bramek. Nie zrobi tego jednak osoba. Wystarczy prześledzić statystyki, z których wynika, że zespoły awansujące mają przeważnie pięciu lub sześciu zawodników, którzy zdobywają więcej, niż pięć bramek. Jestem za tym, żeby rozłożyć to na kilku graczy i tak wzmocnić zespół, żeby było to możliwe właśnie w taki sposób, a nie koncentrować się tylko na jednym nazwisku – stwierdził Radosław Mozyrko – Książkowo mówi się, że sprowadzasz trzech do pierwszego składu i trzech na ławkę. Wiadomo, że zbyt. często idealnego świata nie ma. Planujemy zrobić między cztery, a osiem transferów, z tego cztery, albo pięć do podstawowego składu. W Europie mówi się, że jak masz 60% udanych transferów, to jest to udane okienko. Więc w naszym wypadku trzech musi wypalić. Za dwóch na pewno będę krytykowany – zażartował nowy dyrektor sportowy ŁKS-u na temat ilości transferów.
CZYTAJ TAKŻE: Trener ŁKS-u: jeśli dalej będziemy iść tym kierunkiem, to kibice będą zadowoleni
Radosław Mozyrko zdradził również, że trener będzie mógł raz w roku przekonać go do sprowadzenia jakiegoś gracza, nawet jeśli dyrektor sportowy nie będzie do takiego pomysłu przekonany.
– W procesie transferowym jest trochę jak w małżeństwie. Musimy współpracować. Na pewno nie ściągnę żadnego zawodnika, którego trener nie będzie chciał. Powiedziałem też już trenerowi, że będzie miał “kartę jokera”, którą raz w roku będzie mógł wykorzystać. Polega to na tym, że jeżeli trener będzie chciał bardzo jakiegoś zawodnika, a ja nie będę do niego przekonany, to może wyłożyć tę kartę na stół i ja postaram się o jego sprowadzenie. Wiadomo, że nie może to być gwiazdorski kontrakt i nie może blokować miejsca młodym, zdolnym zawodnikom. Chcę po prostu, żeby trener miał na to wpływ, jeśli czuje, że jest to zawodnik, który naprawdę może nam pomóc – zdradził Radosław Mozyrko.
Zdaniem dyrektora sportowego ŁKS potrzebuje zawodników, którzy faktycznie chcą tutaj grać. Liga, w której występuje klub, może sprawiać, że pojawią się trudności ze sprowadzaniem graczy najwyższej jakości, ale według Radosława Mozyrki ŁKS pod pewnymi względami nie odstaje od drużyn ekstraklasowych.
– Na pewno część zawodników nie chce grać w pierwszej lidze. ŁKS jednak pod względem organizacyjnym, infrastrukturalnym i kibicowskim to TOP 6-8 w ekstraklasie. To może pomóc przekonać zawodników, że z ŁKS-em szybko wrócą do elity – mówił dyrektor sportowy. Przede wszystkim trzeba szukać zawodników, którzy chcą u nas grać, bo często jest tak, że jak chodzi się za kimś przez kilka tygodni i się go namawia, to później często te transfery nie wychodzą – skomentował Radosław Mozyrko.
CZYTAJ TAKŻE: Wiceprezes ŁKS-u: Nikt nie spodziewał się tak słabego sezonu