Piłkarze Widzewa pokonali w środę Sokoła Aleksandrów Łódzki 2:0 po trafieniach Karola Czubaka i samobójczym golu Jakuba Witasiaka. Mimo pewnej wygranej, trener widzewiaków zauważył kilka słabych punktów w swojej drużynie.
Mecz z Sokołem był już piątym sparingiem, który piłkarze Widzewa rozegrali w ciągu trzech tygodni.
Wynik, jak to zwykle w takich spotkaniach bywa, nie był kwestią najważniejszą, ale trener Dobi nie ukrywa, że to właśnie walka o zwycięstwo sprawia, że duża liczba meczów kontrolnych to dobry sposób, by przygotować piłkarzy do trudów rundy wiosennej.
– Celowo gramy tak dużo sparingów, bo one zmuszają nas do innej pracy i innego wysiłku niż treningi. Wzmacniają też rywalizację i sprawiają, że nie ma miejsca na błędy. Każdy chce w nich wygrywać – mówi Enkeleid Dobi.
Nie ulega wątpliwości, że środowy pojedynek był najlepszym z dotychczasowych meczów w wykonaniu drużyny Widzewa. 45-letni Albańczyk przestrzega jednak przed zbytnim optymizmem. Nie wolno bowiem zapominać, że rywalem łódzkiego zespołu był III-ligowiec.
– Ocena tego meczu nie może być jednoznaczna. Niektóre elementy były dobre, ale nad innymi czeka nas jeszcze sporo pracy. Dotyczy to między innymi finalizacji, choć gorsza gra w tym kontekście jest na pewno spowodowana “ciężkimi” nogami. Mamy nad czym dalej pracować. Musimy też pamiętać, że na poziomie pierwszej ligi będziemy grać z lepszymi piłkarsko zespołami – przyznał Enkeleid Dobi. – Działamy dalej, wszystko idzie według założonego planu przygotowań, ale pojawiają się oczywiście kolejne elementy, które wymagają korekt – zakończył.