Aleksandar Atanasijevići i Nikola Maricić, 14-letni libero Mladosti Fot. skra.pl
Reklama
Jedyną niewiadomą przed rewanżowym meczem z Mladostią Brcko w pucharze CEV jest to, w jakim składzie zagra PGE Skra Bełchatów.
Mladost, mistrz Bośni i Hercegowiny, nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów, odpadając z Olympiakosem Pireus. W pucharze CEV też długo nie pogra, bo od PGE Skry dzieli go sportowa przepaść. Pokazał to wtorkowy mecz, w którym gospodarze wygrali 3:0, mimo że grali w rezerwowym składzie. – Było założenie, żeby być skoncentrowanym od pierwszej do ostatniej piłki, ale gdzieś ta koncentracja uciekła w drugim secie. Zrobiliśmy parę błędów w ataku i na zagrywce, dlatego końcówka była trochę bardziej nerwowa – tłumaczył Damian Schulz, najskuteczniejszy zawodnik spotkania.
Reklama
Mistrz świata z 2018 roku podkreśla, że razem z kolegami mógł się pokazać trenerowi Slobodanowi Kovacovi, bo w PlusLidze rzadko pojawia się na boisku. Ciekawe, jaką szóstkę serbski szkoleniowiec desygnuje w rewanżu. Obojętnie jednak, jaka ona będzie, nawet strata seta przez PGE Skrę będzie sensacją. Rywal jest bowiem słaby, a kilku jego zawodników dopiero uczy się siatkówki. Dla nich możliwość gry przeciwko Mateuszowi Bieńkowi, Schulzowi, Grzegorzowi Łomaczowi, Karolowi Kłosowi, Aleksandarowi Atanasijeviciowi jest wielkim przeżyciem. Przekonaliśmy się o tym po zakończeniu pierwszego spotkania, kiedy najmłodsi gracze Mladosti robili sobie zdjęcia z bełchatowianami.
Da PGE Skry mecz będzie przetarciem przed poniedziałkową rywalizacją z Asseco Resovią w PlusLidze (początek o godzinie 20:30). Jak już informowaliśmy, w kolejnej rundzie pucharu CEV bełchatowianie zmierzą się z Duklą Liberec.
PGE Skra Bełchatów – OK Mladost Brcko, czwartek, godzina 18.