Widzew Łódź zremisował z Wisłą Płock po bramce w końcówce doliczonego czasu gry Jordiego Sáncheza. Janusz Niedźwiedź nie mógł skorzystać w tym spotkaniu ze wszystkich swoich zawodników. Nawet na ławce nie znaleźli się bowiem Ernest Terpiłowski i Juliusz Letniowski.
Widzew Łódź pojechał do Płocka po komplet punktów, ale do domu wraca tylko z jednym zdobytym oczkiem. Mogło być nawet gorzej, ale w doliczonym czasie gry wyrównującą bramkę strzelił Jordi Sánchez.
Kto wie jak wyglądałaby gra czerwono-biało-czerwonych, gdyby Janusz Niedźwiedź miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników. Przed meczem pisaliśmy, że trener Widzewa może mieć problem w związku z brakami kadrowymi, o których wspominał 41-latek na przedmeczowej konferencji prasowej [CZYTAJ WIĘCEJ].
Jak się okazało oprócz kontuzjowanego Fábio Nunesa na boisku nie zobaczyliśmy także Ernesta Terpiłowskiego i Juliusza Letniowskiego. Portugalczyka nikt w składzie się nie spodziewał, ale inaczej sprawa miała się z Terpiłowskim i Letniowskim. Pierwszy z nich zaczynał w podstawowym składzie każdy mecz w wyjściowej jedenastce Widzewa, drugi tylko raz (w ostatnim meczu z Wartą) usiadł na ławce, ale pojawił się na placu gry podczas drugich 45 minut.
Jak się okazało obaj zawodnicy nie wzięli udziału w spotkaniu z Wisłą z powodu choroby. Trener Widzewa zdradził jednak, że obaj będą jutro gotowi do treningu.
– Obu zawodników nie było z powodu choroby. Ernest ma jakieś zatrucie. Był w kadrze meczowej, ale dzisiaj rano poprosiliśmy go, żeby określił się, czy jest w stanie zagrać te 10-20 minut, bo nie trenował z nami ostatnio. Powiedział, że nie. W przypadku Julka sytuacja jest podobna. Obaj są już gotowi i jutro będą mogli podjąć trening, ale dzisiaj nie zdążyliśmy – powiedział Janusz Niedźwiedź.
CZYTAJ TEŻ: Trener Widzewa: “Końcówka osłodziła nam cały mecz”
Ernest TerpiłowskiJuliusz LetniowskiPKO EkstraklasaWidzew Łódź