W 70. Derbach Łodzi między ŁKS-em i Widzewem górą okazali się widzewiacy. W tym meczu debiut zaliczył nowy golkiper RTS-u, Rafał Gikiewicz.
Dzień po meczu z Jagiellonią Białystok kibiców Widzewa zaskoczyła informacja o tym, że testy medyczne w klubie przechodzi Rafał Gikiewicz – doświadczony golkiper, które ostatnie lata spędził głównie w Bundeslidze. Wiadome było, że taki ruch to duże wzmocnienie łodzian, którzy po odejściu Henricha Ravasa mieli problem z obsadą bramki. Nie minął tydzień, a “Giki” zadebiutował w prestiżowych derbach Łodzi. Zachował czyste konto, choć trzeba uczciwie przyznać, że był praktycznie “bezrobotny”. Ełkaesiacy oddali na jego bramkę zaledwie trzy celne uderzenia. Jednak żadne z nich nie było realnym zagrożeniem.
– Bardzo przyjemny wieczór i zasłużone zwycięstwo. Miałem mało pracy, dobrą robotę wykonali chłopaki z pola. Fajnie, że po tych kilku porażkach wygraliśmy dziś w derbach. Koledzy z zespołu mówią, że dobrze czują się ze mną na boisku, ja mogę powiedzieć o nich to samo. Przed meczem powiedziałem w szatni, że każdy mały chłopiec marzy o tym, żeby zagrać w takim spotkaniu. Trzeba się po prostu cieszyć takim spotkaniem. Nie można myśleć o tym, że się przegra, bo tylko myślenie o zwycięstwie może Ci je ostatecznie dać. W drugiej połowie mieliśmy swoje okazje i je wykorzystaliśmy – powiedział nowy golkiper czerwono-biało-czerwonych.
Jaki wpływ na końcowy wynik miał doświadczony bramkarz? Patrząc na ilość strzałów w wykonaniu rywala – niewielki. Trzeba jednak spojrzeć na rolę bramkarza w trochę inny sposób. To on w dużej mierze dyryguje linią defensywy, a dodatkowo może dać duży komfort psychiczny obrońcom. Inaczej gra się mając świadomość, że na twojej bramce stoi pewny siebie bramkarz.
– Był lekki dreszczyk emocji. Zawsze jest. Po tych trzech-czterech treningach powiedziałem trenerowi Woźniakowi, że dobrze się czuję i nie widziałem przeciwskazań by dziś zagrać. Trener zdecydował, ze postawi na mnie i cieszyłem się po prostu meczem. Zdecydowałem się na Widzew i cieszę się z tego wyboru. Teraz patrzę już tylko do przodu – zakończył “Giki”.
ZOBACZ TAKŻE>>>Jordi Sanchez w Widzewie, czyli belleza de la noche