W trakcie ostatniego posiedzenia tej kadencji Rady Miejskiej, miejscy radni postanowili uhonorować piłkarza Wielkiego Widzewa. Jeden z łódzkich skwerów będzie nosił imię Krzysztofa Surlita.
Skwer, o którym mowa, mieści się przy skrzyżowaniu ulicy Prezydenta i Junackiej i do tej pory nie miał nadanej nazwy. To teren zielony, w dużej mierze uporządkowany, na którym znajduje się też infrastruktura sportowa.
– Widzewski bombardier – tak go nazywaliśmy. Bali się go najlepsi bramkarze świata, między innymi Dino Zoff. Krzysztof Surlit był człowiekiem, który nie umiał przegrywać, zawsze walczył o zwycięstwo i dlatego idealnie wkomponował się do drużyny Wielkiego Widzewa – wspominał zmarłego w 2007 roku piłkarza Tomasz Gandziarski, historyk Widzewa i menedżer do spraw sportu w Polskim Związku Piłkarzy.
Głosowanie w tej sprawie było formalnością. Wszyscy z 25 głosujących radnych, ponad politycznymi podziałami, opowiedzieli się za podjęciem uchwały i tym samym skwer przy ul. Prezydenta i Junackiej będzie nosił imię Krzysztofa Surlita.
Krzysztof Surlit swoją karierę związał przede wszystkim z Widzewem Łódź, w barwach którego rozegrał 151 meczów, strzelił 30 goli oraz dwukrotnie zdobył z mistrzostwo Polski. Do największych jego sukcesów zaliczyć można bramki zdobyte w meczach pucharowych Widzewa z Manchesterem United i Juventusem.
Surlit należał do grona najlepszych polskich piłkarzy. Słynne na całą Europę były jego piekielnie mocne uderzenia ze stałych fragmentów gry. Szczególnie upodobał sobie rzuty wolne. Grał na polskich i zagranicznych boiskach przez 16 lat. Zakończył występy w 1988 roku. Później próbował sowich sił jako sędzia i trener. Rozegrał 90 spotkań w drużynie „Orłów Górskiego”. To zespół złożony z byłych wybitnych piłkarzy, którzy zakończyli już czynne kariery.
23 września 2007 roku został zaproszony do Szczecina aby wziąć udział w pojedynku pomiędzy zespołami Gwiazd Polskiej Piłki Nożnej a ekipą miejscowej Pogoni. W pewnym momencie spotkania doznał zawału serca. Niestety mimo bardzo szybkiej reakcji służby medycznych nie udało się go uratować.
Spoczął na katolickiej części cmentarza na Zarzewie w Łodzi.
CZYTAJ TAKŻE >>> Nadszedł czas Sebastiana Kerka. Jeśli nie teraz, to kiedy?