Jeśli spośród ofensywnych piłkarzy Widzewa wszyscy będą gotowi do meczu z Wisłą Płock, to trener Janusz Niedźwiedź znów będzie miał problem.
– Mamy swoje problemy w tym tygodniu – mówił na konferencji prasowej trener widzewiaków. Dodał jednak, że do meczu są jeszcze trzy dni, a więc dał jasno do zrozumienia, że nawet jeśli któryś z graczy ma kłopoty zdrowotne, to możliwe jest, że do poniedziałku się wyleczy.
Nie wiemy, czy chodzi o Bartłomieja Pawłowskiego, Kristoffera Normanna Hansena, Ernesta Terpilowskiego, czy innych piłkarzy Widzewa. Nieoficjalnie mówi się właśnie, że chodzi wręcz o grupę zawodników, których po prostu rozłożyła choroba.
Wszystko okaże się w poniedziałek przed meczem, czy skład będzie optymalny. No właśnie, ale jaki to w tej chwili optymalny skład Widzewa?
W poprzednim meczu – z Wartą Poznań – potrzebne były roszady, bo wypadł z powodu kontuzji Mato Milos, a Jordi Sanchez musiał pauzować za cztery żółte kartki. Hiszpana zastąpił Łukasz Zjawiński, a Chorwata Terpiłowski, który zszedł niżej z pozycji prawego skrzydłowego na prawe wahadło. Obie zmiany nie były jednak dobre.
Teraz gotowy ma być Milos, tak samo jak jego pierwszy zmiennik, czyli Paweł Zieliński. Terpiłowski może więc wrócić do ataku. I nawet musi, bo Widzew potrzebuje minut młodzieżowców, by wypełnić limit 3000 minut w sezonie.
ROZMOWA TYGODNIA. Kristoffer Normann Hansen z Widzewa: „Chcę wykorzystać swoje pięć minut”
Na jego środek wróci też Jordi, bo nie chce nam się wierzyć, by znów ustawiony był tam Zjawiński. Na lewej stronie pierwszej linii widzimy Bartłomieja Pawłowskiego, bo trudno w ogóle wyobrazić sobie skład bez niego, a inne miejsca są już obsadzone.
No właśnie, ale przecież brakuje Normanna Hansena, który w ostatnią sobotę dopiero po raz pierwszy tej wiosny był w jedenastce (Pawłowski przeszedł na prawe skrzydło). Norweg nie dostał miejsca za darmo, tylko je sobie wywalczył: podczas zimowych przygotowań, m.in. na zgrupowaniu w Turcji, a potem w ligowych meczach, kiedy wchodził na boisko w ich trakcie. Najpierw strzelił gola za trzy punkty przeciwko Śląskowi Wrocław, a potem pokonał bramkarza Legii. Przeciwko Warcie Normann Hansen też miał świetne okazje, ale tym razem pudłował. Nie można jednak stwierdzić, że grał słabo, bo był aktywny, a piłka bez wątpienia ciągle go szuka. Czy zasłużył, by wrócić na ławkę? Naszym zdaniem nie. Norweg wręcz zasłużył, by dostać kilka szans gry od początku.
Wychodzi jednak na to, że dla kogoś z ofensywnych graczy może zabraknąć miejsca. Chyba, że któryś z nich nie zagra jednak z powodu urazu.
Za nimi wszystko wydaje się pewne. Henrich Ravas, Patryk Stępiński, Serafin Szota i Mateusz Żyro mają bronić dostępu do bramki, a Marek Hanousek i Dominik Kun rozgrywać piłkę w środku. Pewne miejsca na lewej stronie ma Andrejs Ciganiks, a na prawej zdrowy Milos (ewentualnie gotowy już Zieliński).
Chyba najgorzej byłoby, gdyby problem miał Łotysz, bo dla niego nie ma w tej chwili nominalnego zastępcy, no i w przypadku, gdyby chodziło o któregoś z ofensywnych zawodników, jak Pawłowski czy Terpiłowski. W środku pola Janusz Niedźwiedź też ma wybór, bo do gry pali się przecież choćby Juljan Shehu.
Wisła Płock – Widzew Łódź, poniedziałek, godzina 19.