Jakub Łukowski jest piłkarzem Widzewa od czterech miesięcy. Do widzewskich realiów zdążył już się przyzwyczaić, ale wciąż ma dość świeże spojrzenie na to, co się dzieje w łódzkim klubie. A, jego zdaniem, dzieje się dużo dobrego. – Widzew się rozwija i moim zdaniem jest na dobrej drodze, żeby wrócić na szczyt – mówi Łukowski w rozmowie z „Łódzkim Sportem”.
Bartosz Jankowski: Czy jesteś cierpliwym człowiekiem?
Jakub Łukowski (Widzew): Chyba tak. Przynamniej tak mi się wydaje.
Pewnie się domyślasz, że pytam głównie w kontekście twojej sytuacji w Widzewie i tego, że nie możesz sobie wywalczyć miejsca w pierwszym składzie. Kibice nie za bardzo mogą to zrozumieć.
Nie dochodzą do mnie za bardzo głosy od kibiców, bo już jakiś czas temu wyłączyłem się z mediów społecznościowych. Wiadomo, że czasem coś do mnie dociera, ale to pewnie jeden procent. Kiedyś było trochę inaczej, czytałem i nieco się przejmowałem różnymi wpisami, ale mi to nie pomagało. Postanowiłem się wyłączyć, bo nie czerpałem z tego żadnych korzyści.
Ok, to wróćmy do twojej sytuacji w Widzewie. Czujesz, że ławka rezerwowych to jednak nie jest to, po co tu przyszedłeś?
Każdy zawodnik trenuje po to, żeby grać w pierwszym składzie i pomóc zespołowi. Ale mecz trwa 90 minut. To nie jest tak, że tylko zawodnicy, którzy grają w pierwszym składzie są istotni. Czasami jest inny plan na mecz. Oczywiście na dłuższą metę chcę być zawodnikiem, który będzie grał w pierwszym składzie i tych minut zbierał jak najwięcej. No i taki jest mój cel. Pamiętam jednak, że trener jest osobą zarządzającą i to wszystko od niego zależy.
Czy mimo tego że nie grasz w pierwszym składzie, czujesz się istotnym elementem drużyny?
Oczywiście, bo jednocześnie jestem zawodnikiem, który jednak kilka tych występów w pierwszym składzie ma, a do tego regularnie wchodzę na boisko. To, że teraz nie grałem w pierwszym składzie nie oznacza, że zaraz nie uda mi się do niego wskoczyć. Walczę o to codziennie. To jest mój cel, ale ostateczna decyzja zawsze należy do trenera.
Czy można powiedzieć, że jesteś ofiarą przepisu o młodzieżowcu?
Nie lubię…
To jest tylko fragment artykułu.
Zapraszamy do przeczytania całego artykułu i innych ekskluzywnych treści ma naszym portalu. W cenie porannej kawy, już od 7,5 zł miesięcznie, uzyskacie dostęp do wszystkich treści ŁS PREMIUM, i to bez reklam!
Zachęcamy do zapoznania się z pełną ofertą abonamentową i opcjami płatności widocznymi poniżej. Dla subskrybentów ŁS PREMIUM przygotowujemy dodatkowe promocje, w tym konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, m. in. biletami na mecze Waszych ulubionych drużyn sportowych z Łodzi i regionu.
Dlaczego Łódzki Sport w wydaniu PREMIUM? Dowiedz się więcej.