Słychać w znacznej większości pozytywne głosy. Zresztą nie może być inaczej, jeśli drużyna w ostatnich czterech spotkaniach zdobywa 23 gole, a traci raptem jedną bramkę. Jest to o tyle istotne, że wspomniane cztery triumfy z rzędu to dowód na to, że porażka z rezerwami Widzewa była wypadkiem przy pracy. Klęska z łodzianami to na ten moment jedyna wpadka „Brunatnych”.
Choć należy również uczciwie przyznać, że podopieczni Bogdana Jóżwiaka nie musieli mierzyć się z mocnymi ekipami – zarówno Zjednoczeni Stryków, WKS 1957 Wieluń, Stal Niewiadów oraz Boruta Zgierz spisują się poniżej oczekiwań, czego najlepszym dowodem jest ich miejsce w tabeli. Najwyżej, bo na 13. miejscu sklasyfikowana jest drużyna ze Strykowa. Zgierz, a także dwójka beniaminków, czyli Niewiadów oraz Wieluń są natomiast w strefie spadkowej.
Kibice GKS-u mają prawo cieszyć się z obecnej formy ich ulubieńców. Niemniej jednak, choć ich wyniki są co najmniej przyzwoite, nie da się ukryć, że do perfekcji „Torfiorzom” wciąż jeszcze sporo brakuje.
Głównym zarzutem do Bogdana Jóźwiaka i jego podopiecznych jest gra w defensywie. O ile w poprzednich trzech spotkaniach było pod tym względem całkiem nieźle, o tyle w ostatnim meczu z Borutą Zgierz wróciły demony z początku sezonu oraz z meczu z Widzewem, kiedy to sporo pracy miał golkiper bełchatowian, Leonid Otczenaszenko.
Oczywiście, przesadą byłoby stwierdzenie, jakoby GKS miał w destrukcji wielkie problemy, stracił bowiem w dziewięciu dotychczasowych meczach tylko sześć goli. Jednakże drużyna z najsilniejszą kadrą w lidze, powinna jak najrzadziej dopuszczać rywali pod swoją bramkę. A warto przypomnieć, że na początku rozgrywek, choć „Biało-zielono-czarni” zdobywali dużo bramek, jednocześnie popełniali sporo błędów w defensywie i gdyby nie wspomniany ukraiński bramkarz – ich bilans bramkowy mógł być nieco gorszy.
Od początku sezonu duet stoperów tworzą Jarosław Trzeboński oraz Mariusz Holik. I o ile ten pierwszy, choć niezbyt doświadczony, bo rapem 19-letni stoper, który jeszcze do niedawna grał w klasie okręgowej paradoksalnie radzi sobie całkiem nieźle, o tyle ten drugi, 29-latek z doświadczeniem na szczeblu centralnym, dość często zawodzi. Ma bowiem kłopoty z czytaniem gry, ustawieniem się, zdarza mu się źle wybić piłkę, a także miewa trudności z wyprowadzaniem piłki.
Nie inaczej było w ostatnim meczu. Zdobyty gol przez Borutę to głównie efekt złego ustawienia i wyskoku do piłki byłego piłkarza Skry Częstochowa. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości Bogdan Jóźwiak straci cierpliwość do Holika.
CZYTAJ TAKŻE >>> GKS Bełchatów przegrał z rezerwami Widzewa. Łodzianie liderem IV ligi
Jeśli chodzi o grę z przodu – tutaj również znajdą się malkontenci. Choć bełchatowianie zdobywają całkiem dużo bramek, śr. 4,2 na mecz, to mimo wszystko można się o kilka aspektów przyczepić. Jednym z takowych jest uzależnienie od najważniejszych graczy – Łukasza Wrońskiego oraz Artura Golańskiego. Głównie na tej dwójce spoczywa ciężar gry w ofensywie.
Obaj panowie mają już na koncie siedemnaście bramek – całe 44,7% wszystkich trafień. Doliczając asysty, których liczby niestety nie można znaleźć na tym poziomie rozgrywkowym, można by pokusić się o stwierdzenie, jakoby dwójka ta odpowiadała przynajmniej za połowę wszystkich goli GKS-u.
Od początku sezonu, choć z meczu na mecz jest z tym coraz lepiej, trudno nie odnieść wrażenia, że GKS to wciąż wielka indywidualna jakość, aniżeli zgrana drużyna. Akcje ofensywne bełchatowian to z reguły przebłyski poszczególnych piłkarzy, głównie wspomnianej dwójki, brakuje natomiast składnych akcji, kombinacyjnej gry całej drużyny.
Niemniej, jak już wspomniano, z meczu na mecz można zauważyć w owym elemencie pewną poprawę. Szczególnie jeśli chodzi o boczne sektory, którymi coraz śmielej hasają „Brunatni”. Coraz lepiej wygląda po obu stronach współpraca skrzydłowych z obiegającymi ich bocznymi obrońcami, a także włączającymi się do akcji w trójkącie pomocnikami, którzy przyklejeni są głównie do środka boiska. Widać coraz więcej powtarzalności w grze GKS-u.
Choć trzeba też wziąć pod uwagę poziom gry rywali – a ten nie był ostatnio zbyt wysoki. Ostatni trudny rywal, Widzew II Łódź, wywiózł z Bełchatowa trzy punkty, a zrobił to przede wszystkim odcinając od gry kluczowych piłkarzy, dlatego też z pewnością szkoleniowiec GKS-u zdaje sobie sprawę z tego, że ofensywa nie może być uzależniona od pojedynczych jednostek.
Wrzesień to dla większości czwartoligowców prawdziwy maraton meczowy. Dla przykładu podopieczni Bogdana Jóźwiaka od 3. do 24. dnia miesiąca rozegrają całe sześć meczów – pięć ligowych i jedno pucharowe. Choć istniało ryzyko, że mecz w Pucharze Polski na szczeblu okręgowym, który planowo powinien zostać rozegrany 14 września w Przedborzu z miejscową Pilicą, może się nie odbyć.
Podobnie jak poprzednie pucharowe starcie bełchatowian w Gorzędowie. Włodarze tamtejszej Polonii wystosowali odpowiednie pismo do Łódzkiego Związku Piłki Nożnej i ze względów bezpieczeństwa oddali mecz walkowerem. Obawiali się bowiem przyjazdu dużej liczby kibiców z Bełchatowa.
Natomiast wiadomo już, że mecz pucharowy z Pilicą odbędzie się w środę o godzinie 16, ale przy Sportowej 3 w Bełchatowie, a nie, jak pierwotnie zaplanowano, w Przedborzu.
Wspomniany maraton to dobry test na ocenę jakości kadry GKS-u. Nie jest tajemnicą, że bełchatowską mieszankę doświadczenia z młodością tworzy najsilniejsza kadra w całej lidze. Choć i tak dysponując szeroką kadrą, nie da się uniknąć pewnych problemów. Jeszcze do niedawna kontuzjowany był Bartłomiej Bujalski, który ostatnio wszedł na ostatni kwadrans, a Bartłomiej Bartosiak nadal zmaga się z kłopotami zdrowotnymi.
Trzeba też wspomnieć, że kadra przed tygodniem została zasilona innym bardzo mocnym nabytkiem. Do GKS-u wrócił doskonale znany bełchatowskim kibicom Mikołaj Grzelak. – Bardzo się cieszę, że będę mógł dołożyć chociaż minimalną cegiełkę w powrocie GKS-u Bełchatów na piłkarską mapę Polski. Ogromnym zaszczytem będzie założenie koszulki z herbem GKS-u i ponowne wyjście na murawę stadionu przy ul.Sportowej 3 – powiedział po podpisaniu kontraktu 31-latek.
Lewy obrońca zdążył już nie tylko zadebiutować, ale także zdobyć premierową po powrocie bramkę. Miało to miejsce w zeszłotygodniowym starciu ze Stalą Niewiadów. GKS Bełchatów rozbił wówczas beniaminka piotrkowskiej okręgówki 10:0, a dziewiąte trafienie należało do Grzelaka. – Bramkę tę chciałbym zadedykować swojemu synkowi, który ma się narodzić w grudniu – mówił uradowany po meczu.
***
Przed podopiecznymi Bogdana Jóźwiaka cztery sesje treningowe oraz dwa spotkania. W środę, jak już wspomniano, bełchatowianie podejmą w ramach okręgowego Pucharu Polski Pilicę Przedbórz, a w sobotę w lidze Polonię Piotrków Trybunalski.
Piotrkowianie w ostatnich spotkaniach radzą sobie całkiem nieźle. Po niemrawym początku sezonu, powędrowali na trzecie miejsce w tabeli i do wicelidera z Bełchatowa tracą tylko sześć punktów. Dodatkowym smaczkiem przed starciem trzeciej ekipy z drugą jest fakt, że piotrkowianie potrafili urwać punkty liderowi z Łodzi, czego akurat bełchatowianie uczynić nie zdołali.
Wojciech Bąkowicz