Czy Kamil Glik zostanie nowym piłkarzem Widzewa? Jest taki temat. Obie strony są zainteresowane.
Widzew od dawna ma ogromne problemy z defensywą, co tylko potwierdził piątkowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Łodzianie przegrali 0:2, ale mogli wyżej, gdyby goście wykazali się lepszą skutecznością. Od początku roku Widzew stracił aż 39 goli. To zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich zespołów, które grały w PKO Ekstraklasie od początku 2023 roku.
Tymczasem latem ściągnięto tylko jednego obrońcę – Luisa Silvę (odeszło dwóch), który popełnia sporo błędów, tak samo zresztą jak Patryk Stępiński, Serafin Szota oraz Mateusz Żyro.
Teraz jest okazja, by wzmocnić defensywę i ta okazja to legenda polskiej reprezentacji Kamil Glik. Pisaliśmy o tym w piątek. Artykuł o tym, czy piłkarz pasowałby do Widzewa, ukazał się nie bez powodu. Słyszeliśmy bowiem nieoficjalnie, że jest taki temat.
35-latek chce wrócić do Polski po wielu latach spędzonych we Włoszech (ostatnio grał w Benevento). Piłkarz, który na koncie ma ponad 100 występów w kadrze i udział w czterech wielkich piłkarskich imprezach, chce jeszcze zagrać w Polsce. Jak informował dziennikarz Tomasz Ćwiąkała, Glik oferowany był Legii Warszawa. Klub ze stolicy jednak go nie chciał. Śląska Wrocław miało nie być na reprezentanta stać.
Jak wiadomo nieoficjalnie, w Widzewie myślą o sprowadzeniu Glika. Ten nie mówi nie. Problemem oczywiście mogą być kwestie finansowe, bo łódzki klub musiałby znaleźć dodatkowe pieniądze, by płacić pensję Glika, która na pewno nie należałaby do najniższych. Trzeba byłoby znaleźć dodatkowe środki.
W niedzielę informacje o możliwym przejściu Glika do Widzewa potwierdził Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl. – Z tego co słyszę, Glik był proponowany nie tylko Legii, ale również Rakowowi, Pogoni i Piastowi, ale z różnych względów było weto w tych klubach – przekazał. – Toczą się jednak zakulisowe rozmowy z Widzewem, który zastanawia się nad jego ściągnięciem. Wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach.