W Widzewie przydałby się kolejny środkowy obrońca, prawdziwy szef defensywy. A może Kamil Glik? Kamil, nic chcą Cię w Legii? To chodź do Widzewa!
Widzew – jeśli wierzyć temu, co mówią w klubie – zakończył już proces wzmacniania zespołu. Do kadry dołączyło ośmiu nowych zawodników. Więcej ma nie być, chociaż nie raz i nie dwa, szefowie klubu mówili też o tym, że jeśli nadarzy się prawdziwa okazja, to zastanowią się jeszcze nad jednym transferem. Okno zamyka się 4 września.
W kadrze jest wystarczająca liczba bramkarzy, pomocników i napastników. Jeśli jeszcze kogoś Widzew miałby ściągnąć to do obrony. Latem odeszło dwóch defensorów – Bożidar Czorbadżijski oraz Martin Kreuzriegler – a przyszedł tylko jeden – Luis Silva. Tu jest miejsce. Widzew szukał kolejnego defensywnego piłkarza, najlepiej takiego, który mógłby grać zarówno w obronie, jak i jako defensywny pomocnik, ale się nie udało.
Ale okazja jest. Do wzięcia jest Kamil Glik, wręcz legenda polskiej piłki. 35-latek rozegrał ponad 100 meczów w reprezentacji (jako jeden z pięciu piłkarzy w historii), grał na dwóch Mistrzostwach Europy i dwóch Mistrzostwach Świata. W Polsce Glik grał w Piaście Gliwice, a od wielu lat występuje za granicą – we Włoszech i Francji. Jego ostatnim klubem było Benevento, z którym spadł do Serie C. Nie wiadomo, gdzie Glik będzie kontynuował karierę, bo nie zamierza jej kończyć.
W piątek pojawiły się informacje, że piłkarz może wrócić do Polski. Tomasz Ćwiąkała, dziennikarz Canal+ Sport, ujawnił, że Glik był oferowany Legii Warszawa. Klub ze stolicy go jednak nie chce. Nie chodzi jednak o oczekiwania finansowe zawodnika, ale o kwestie sportowe. Mówi się też o Śląsku Wrocław.
I teraz wracamy do Widzewa. To oczywiście czysto teoretyczne rozważania, ale można się pobawić i pospekulować. Czy Glik przydałby się drużynie z Serca Łodzi?
Sportowo na pewno tak, bo Glik to przecież wciąż bardzo dobry obrońca – twardy, nieustępliwy, z wysokimi umiejętnościami w grze zarówno na ziemi, jak i w powietrzu.
Charakterem też Glik pasowałby idealnie, bo jest waleczny i nieustępliwy. To głównie z tego powodu pokochali go polscy kibice.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa chwali pion sportowy. Czy jeszcze będą transfery?
Przy nim inni obrońcy Widzewa mogliby się sporo nauczyć, tak jak kiedyś Michał Stasiak uczył się w Widzewie u boku Kazimierza Węgrzyna. Młodemu obrońcy wyszło to na dobre, został potem mistrzem Polski. Przy Gliku na pewno rozwinąć mógłby się choćby Serafin Szota, który trochę przypomina reprezentanta Polski.
Glik mógłby być szefem widzewskiej defensywy, która szefa potrzebuje od dawna. Do tego, taki piłkarz na pewno budziłby respekt rywali.
Glik pasowałby też do Serca Łodzi, bo tutaj mógłby rozkochać w sobie kibiców. Na pewno fani Widzewa daliby mu wielkie wsparcie.
Byłby to także dobry ruch marketingowy – piłkarz z charakterem dołączyłby do drużyny i klubu z charakterem.
Oczywiście są i wątpliwości. Wiek Glika – chociaż w tym samym wieku jest Robert Lewandowski i wielu innych piłkarzy (a nawet starsi jak Luka Modrić), którzy wciąż grają na wysokim poziomie. A jeszcze mowa o środkowym obrońcy, który nie musi aż tak dużo biegać, wystarczy, że mądrze stoi i robi co do niego należy.
Na pewno przeszkodą mogą być pieniądze. Glik już co prawda sporo w życiu zarobił, ale na pewno jeszcze chciałby zarabiać. Nie wiadomo, czy Widzew byłoby stać na reprezentanta, czy w budżecie są takie pieniądze.
Tomasz Stamirowski, większościowy udziałowiec klubu, wspomniał, że gdyby trzeba było, to sięgnąłby głębiej do kieszeni. Może to ten moment, by się nad tym zastanowić i prawdziwa okazja?
A wy, widzielibyście Kamila Glika w Widzewie?
1 Comment
Po kiepskich “wyczynach” Mateusza Żyro, każdy nowy, defensywny zawodnik powinien być witany w Widzewie z pocałowaniem w rękę… A Kamil Glik w polskiej Ekstraklasie na pewno byłby jednym z najlepszych obrońców ligi, bo reprezentuje wysoki poziom gry i posiada kolosalne, boiskowe doświadczenie… Jedyny problem widzę w tym, że mamy w klubie wyjątkowych centusi, którzy chomikują kasę w skarpecie i nie chcą jej użyć w dobrym, oraz niezwykle potrzebnym celu. Marketingowo taki zawodnik jak Glik, również mocno rozsławiłby Widzew, ale nasi działacze mają na oczach ciemne okulary, więc ten transfer, nie dojdzie chyba do skutku. A szkoda, bo jest to wyjątkowa okazja, na której Widzew i jego kibice, mogliby wiele dobrego skorzystać…