Mieliśmy większe apetyty, jeśli chodzi o zdobycz punktową, bo na samym końcu chodzi o wygrywanie meczów – mówi trener Widzewa Daniel Myśliwiec.
W poniedziałek zakończyła się jesienna część rozgrywek w PKO Ekstraklasie. Widzew w sobotę pokonał w Sercu Łodzi Stal Mielec i zimę spędzi na 9. miejscu.
Skoro przerwa w graniu, to nadszedł czas podsumowań. Jako pierwsi głos zabrali trener Daniel Myśliwiec oraz Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy w Widzewie. To dwie najważniejsze osoby w klubie odpowiadające za sport.
Myśliwiec i Wichniarek podsumowali pierwszą część rozgrywek w Widzew TV. – Były momenty, kiedy drużyna lepiej punktowała, niż grała, a czasem punktowała słabiej, niż grała. Powinniśmy mieć więcej punktów. Pewien niedosyt jest, chociaż widzimy progres zespołu, to bardzo ważny element. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania były większe. Mamy miejsce w połowie stawki, jestem pewny, że będziemy szli w górę – stwierdził Wichniarek.
CZYTAJ TEŻ: Widzew zagrał prosto i wygrał
Trener Myśliwiec nie chciał wchodzić w szczegóły. – Generalnie ostrzyliśmy sobie zęby, mieliśmy większe apetyty, jeśli chodzi o zdobycz punktową, bo na samym końcu chodzi o wygrywanie meczów. Zdecydowaliśmy się na konkretny sposób grania i pod tym względem oceniamy zespół. To m.in. liczba odbiorów na połowie rywala, ile byliśmy w stanie wykreować sytuacji. Moglibyśmy podpierać się liczbami, ale najważniejsze, że nie było meczów, w których mieliśmy poczucie bezradności, że były bardzo słabe – ocenił.
Dodał, że jego zdaniem słabe mecze nie wynikały z tego, że rywal nie jest nieosiągalny, ale dlatego, że Widzew nie robił tego, co należy. Wymienił wygrane z Lechem Poznań i Cracovią. – Te mecze pokazują, że jesteśmy stanie pokonać każdego pod warunkiem, że nie zatracamy swojej tożsamości. To dla mnie kluczowy przekaz. Kluczowa informacja, że powinniśmy robić swoje: pressować, atakować odważnie, nawet jak popełniamy błąd, to jesteśmy w stanie szybko zareagować i odnieść zwycięstwo. Nawet wtedy, jeśli nie wszystko układa się po naszej myśli – powiedział i podał przykład ostatniego meczu ze Stalą. W skrócie – jego zespół ma robić swoje. Stwierdził też, że skoro Widzew był w stanie wygrać z lepszymi drużynami, to teraz trzeba się zastanowić, co zrobić, by lepiej punktować też z tymi słabszymi.
Oczywiście było też podsumowanie transferów. – Oczekiwania były na pewno trochę większe. Szczególnie wobec tych, którzy mieli nadawać ton drużynie. Potrzeba więcej czasu, by ci zawodnicy pokazali swoje umiejętności. Nie wszyscy przychodzą od razu do pierwszego składu, ale też po to, by podnieść rywalizację. Ich przyjście powoduje, że lepiej grają ci, którzy już byli w drużynie – stwierdził Wichniarek. I podał przykład Imada Rondcia, który zdobył 9 goli.
Z piłkarzy, którzy przyszli latem, a wypadli najlepiej, dyrektor sportowy wymienił Samuela Kozlovskiego. Wobec innych zaapelował, by wstrzymać się z ocenami. I znów podał przykład Rondicia, który zaraz po przyjściu do Widzewa też był krytykowany, a teraz należy do najlepszych strzelców ligi.
Padło pytanie do trenera, co zrobiłby inaczej w minionej rundzie. Ten zaznaczył jednak, że teraz to już ocenianie przez efekt. Myśliwiec wrócił do meczu z Legią przy Łazienkowskiej. – Robisz bardzo dużo, by twoja drużyna wygrała. Wpuszczasz drugiego napastnika, bo ćwiczyłeś grę dwoma napastnikami i zdejmujesz piłkarza, który jest w dobrej formie, ale czujesz, że za chwilę może nie dać rady, bo miał dziurę w nodze po poprzednim meczu, nie trenował trzy dni. Efekt – zły, przegrałem. Gdybym mógł przewinąć mecz, to Kerk zostaje na boisku – powiedział.
Oczywiście musiały też paść pytania o zimowe wzmocnienia. – Wychodzę z założenia, że zespół potrzebuje nowych bodźców. Żeby się rozwijać, trzeba pewne rzeczy zmieniać. Co do formacji, to rozmawialiśmy, że w każdej takie wzmocnienia trzeba poczynić – powiedział Wichniarek. Dopytywany dodał, że co najmniej dwóch piłkarzy z PKO Ekstraklasy jest na radarze Widzewa, chociaż zimowe okno zawsze jest trudniejsze.
Myśliwca zapytano, kogo wyróżniłby po jesieni. – Najważniejszy jest konkret. Najbardziej konkretny był Imad, biorąc pod uwagę liczby, jakie miał wcześniej, a jakie później. Z poczuciem, że mógł mieć jeszcze więcej. Ale on wyróżnił się konkretnie – stwierdził trener. I dodał Frana Alvareza, który grał na różnych pozycjach i przez to się rozwijał. – Przez to może cierpiały konkrety: miał mniej goli i asyst – powiedział.
Padło też pytanie o piłkarzy, którym kończą się kontrakty. – Część z nich ma przedłużenie po minutach. Będziemy reagować, jak to się wydarzy. A jak nie, to wtedy będziemy podejmować decyzje. Są zawodnicy, którym kończą się kontrakty i podjęliśmy z nimi rozmowy, z tymi którzy chcemy, by zostali. Nie jest tak, że czekamy, co się wydarzy. Zobaczymy, czy będzie happy end, bo to też piłkarze, którzy mają swój pomysł na karierę – powiedział Wichniarek.
Trenera zapytano też o plany na okres przygotowawczy, nad czym zespół będzie pracować. – Kluczowe są dla nas stałe fragmenty gry, bo nawet jeśli robisz coś dobrze, a nie przynosi to efektów, to trzeba na to zwrócić uwagę. To jest nasz priorytet. Druga kwestia to wygrywanie z drużynami, które bronią się nisko. Musimy umieć je szybciej napocząć i sprawić, żeby potem nie mogły grać swojego futbolu – powiedział.
Pytany o cel odpowiedział: – To cały czas jest 50 punktów, ale my od pierwszego meczu w szatni powtarzamy, że chcemy po prostu walczyć o mistrzostwo. Może w ten sposób wzięliśmy na siebie więcej, niż od nas wymagano, lecz to mnie cieszy, bo drużyna też ma takie nastawienie. Wiemy, że obecnie będzie to już bardzo trudne, ale po prostu chcemy wygrywać każdy kolejny mecz i być jak najwyżej.