Nie milkną echa zatrudnienia w Ruchu Chorzów Janusza Niedźwiedzia. Były szkoleniowiec Widzewa, mimo nieudanych ostatnich miesięcy, nadal zbiera pochlebne opinie i uchodzi za osobę, która faktycznie może uratować Niebieskich.
Choć na klubowych korytarzach przy Piłsudskiego 138 panowało rozczarowanie wynikami i postawą zespołu, Janusz Niedźwiedź odchodził z Widzewa nie tyle w zgodzie, co wręcz we wzajemnej życzliwości. Obie strony wiele sobie zawdzięczają, a zarząd klubu zapewnił, że były już jego trener od razu trafił na listę obserwowanych szkoleniowców. Niedźwiedź, mimo że musiał się rozstać z drużyną, nie zamknął więc sobie furtki do powrotu na P138 w przyszłości.
CZYTAJ TEŻ: Kolejny bramkarz na celowniku Widzewa?
Jego osiągnięcia są w końcu znaczące. Awans do PKO Ekstraklasy, znakomita runda jesienna i utrzymanie – kibice od lat czekali na tak dobre wieści, a tu dokonał ich jeden facet, a trzeba pamiętać, że nie miał łatwo. Dzisiaj można stwierdzić, że to właśnie początki są jego mocną stroną. Podobnie było chociażby w Stali Rzeszów. Niedźwiedź potrafi zjednywać do siebie nie tylko przełożonych, ale też – co chyba jednak dużo ważniejsze – podwładnych. Umie dawać im impuls i wpływać na ich rozwój.
– Trener Niedźwiedź u każdego zawodnika szuka tego, co w nim najlepsze i stara się uwypuklić te cechy. U mnie czy u Dominika Kuna bardzo szybko zobaczył, że wystarczy nas ustawić w innym miejscu na boisku i będziemy mogli grać na wyższym poziomie – wyjaśnia Patryk Stępiński cytowany przez portal WESZŁO, w obszernym materiale analizującym nominację Niedźwiedzia na trenera Ruchu [WIĘCEJ].
Niedźwiedź wie też doskonale czego oczekuje od drużyny i potrafi przekonać ją do realizacji jego wizji. Jego rękę widać wyraźnie w grze każdego z zespołów, które prowadzi. Efekty przychodzą zazwyczaj bardzo szybko, na co liczą zapewne w Chorzowie.
– Początkowo wykonując ćwiczenia na treningach, brakowało nam automatyzmów. Często musieliśmy się zastanowić, jak mamy przyjąć piłkę i co z nią później zrobić. Dopiero po jakimś czasie złapaliśmy automatyzmy i wszystko zaczęło funkcjonować płynnie, co przekładało się później na naszą grę. Trener zawsze powtarzał, że w trakcie meczu nie ma czasu na myślenie, dlatego daje nam narzędzia – tego słowa często używał – żebyśmy sobie radzili w trakcie walki o punkty – dodaje kapitan Widzewa, podkreślając determinację, z jaką były już szkoleniowiec Widzewa realizował swoje piłkarskie plany.
NIE PRZEGAP: Widzew bez milionów z ministerstwa? Błąd czy polityczna gra?
Teraz czas na weryfikację w Ruchu. Sytuacja nie jest łatwa, ale nie jest też beznadziejna. Ruch do miejsc nad strefą spadkową traci 6 punktów. Niby wystarczą dwie wygrane, ale trzeba pamiętać, że Niebiescy od początku sezonu 3 punkty w jednym meczu zainkasowali… zalewie raz! Jeśli Niedźwiedź w krótkim czasie zaliczy dwie wygrane to nie tylko da sygnał, że ekstraklasa jest do uratowania, ale też jasno pokaże, że w Chorzowie przyszło nowe. Z dużym zainteresowaniem przyglądać będą się temu w Łodzi. Oby tylko nie wynikało ono z sąsiedztwa w ligowej tabeli.