Widzew strzelił w Gliwicach dwa gole, ale i tak przegrał. Nic dziwnego, że nastroje w drużynie były minorowe.
Porażka 2:3 z Piastem była jednak zasłużona. Gospodarze byli skuteczni pod bramką Widzewa – w pierwszej połowie oddali dwa celne strzały i strzelili dwie bramki. Pomogli w tym obrońcy łódzkiej drużyny: Fabio Nunes, Mato Milos i Mateusz Żyro, którzy popełniali błędy.
Piast prowadził dwukrotnie różnią dwóch goli. W doliczonym czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Imad Rondić, ale na wyrównanie nie było już szans. – Jesteśmy źli na siebie. Nie zagraliśmy złego meczu, ale daliśmy Piastowi trzy prezenty, po których straciliśmy trzy łatwe bramki. Gdy traci się trzy gole, to trudno jest nawet zremisować – ocenił po meczu Marek Hanousek.
CZYTAJ TEŻ: W kolejnym meczu Widzew bez dwóch podstawowych graczy
Mimo to Czech uważa, że drużyna zmierza w dobrą stronę. – To było czwarte spotkanie z nowym trenerem, ale wydaje mi się, że dopiero dzisiaj mogliśmy zobaczyć jego pomysł na grę. Chwilami wyglądało to nieźle, wychodziło nam to, co trenowaliśmy lepiej niż w ubiegłym tygodniu. Teraz musimy kontynuować tę pracę – stwierdził.
– Nasi rywale pokazali się z dobrej strony, ale my nie byliśmy słabsi. Dobrze zaczęliśmy mecz, lecz to rywal strzelił gola jako pierwszy i miał dobre dziesięć-piętnaście minut. W drugiej połowie również dobrze zaczęliśmy, zdobyliśmy bramkę i walczyliśmy do końca – to już opinia Juana Ibizy, najlepszego w widzewskich defensorów. – Od teraz skupiamy się wyłącznie na kolejnym meczu. Popełniliśmy błędy, jednak musimy wyciągnąć z nich wnioski, aby wygrać następne spotkanie.
W przyszłą sobotę Widzew zagra w Sercu Łodzi ze Stalą Mielec.