Wszyscy życzylibyśmy sobie, żeby stadion został oddany jak najwcześniej. Życie pokaże jednak, na ile te plany uda się zrealizować – mówił na świątecznej konferencji prasowej prezes ŁKS-u, Tomasz Salski.
– Stadion jest na ukończeniu, kluczową sprawą są obecnie odbiory. Pamiętajmy o tym, że to jest złożony proces, na który składa się cały szereg procedur. W pierwszej kolejności wykonawca musi uzyskać dokument zezwalający na użytkowanie obiektu. Następnie zgłasza chęć jego oddania do miasta. Wtedy z kolei na plac budowy wkraczają instytucje miejskie, prawdopodobnie Zarząd Inwestycji Miejskich, które odbierają stadion, sprawdzają, czy nie ma na nim żadnych usterek technicznych. Przy tak dużym obiekcie trudno mi powiedzieć jak długo te odbiory potrwają. Pewny jestem jednego – że w kontrakcie jako termin ukończenia budowy wpisany jest czerwiec 2022. Wszyscy życzylibyśmy sobie, żeby stadion został oddany wcześniej, a harmonogram zakładany obecnie przez wykonawcę jest optymistyczny. Życie pokaże jednak, na ile te plany uda się zrealizować – mówił Salski.
Kolejnym problemem oddalającym perspektywę pierwszego meczu przy pełnym stadionie jest to, że aby uzyskać pozwolenie na organizację imprezy masowej dokumenty należy złożyć dużo wcześniej. – W przypadku takiego zgłoszenia obowiązuje nas ustawowy termin 30 dni wyprzedzenia. Oczywiście możemy najpierw zgłosić chęć organizowania takiej imprezy, a dopiero później dosyłać kolejne dokumenty, ale nie zmienia to faktu, że pewnych spraw, chociażby tych dotyczących ochrony przeciwpożarowej czy pozwolenia na użytkowanie obiektu nie przeskoczymy – przyznawał prezes ŁKS-u.
Salski nie kryje, że niepewność dotycząca terminu oddania stadionu utrudnia klubowi planowanie najbliższych miesięcy. -W tej chwili mamy problem przy konstruowaniu planów na rundę wiosenną, przy sprzedaży biletów i karnetów. Co mamy założyć? Zagramy przy pełnym stadionie jeden mecz, dwa czy może trzy? A może w ogóle nie zagramy i do końca będziemy drżeć o termin ukończenia odbiorów? Hala imienia „Ziuny” była przecież odbierana przez około siedem-osiem miesięcy. Patrzmy raczej w ten sposób, że stadion ma być gotowy na następny sezon – powiedział.
Czy prezes klubu z al. Unii wierzy w powtórzenie frekwencyjnego sukcesu Widzewa? -W Ekstraklasie liczę na średnią frekwencję na poziomie dziesięciu tysięcy widzów, w pierwszej lidze na pewno będzie ona niższa. Mam też jednak nadzieję, że będą takie mecze, przy których stadion będzie się zapełniał do ostatniego miejsca. Sytuacja naszego sąsiada jest fenomenalna, ale ja patrzę też na inne kluby i widzę, że frekwencja zależy przede wszystkim od dwóch czynników: od rangi przeciwnika i od celów, o które gra drużyna – zaznaczył.
Salski został też zapytany o telebimy, które zostaną zamontowane na stadionie. Kto ponosi odpowiedzialność za to, że są one mniejsze niż w pierwotnym projekcie? -To nie jest tak, że ktoś zawinił, to po prostu efekt tego, że zabrakło pieniędzy. Na etapie „odchudzania” projektu stadionu, które miało pozwolić na zmieszczenie się w określonej kwocie Zarząd Inwestycji Miejskich korygował konkretne jego elementy. Rozmiar telebimów był jednym z nich. W PFU [program funkcjonalno-użytkowy – przyp. red.] został on zaplanowany na poziomie około 50 metrów kwadratowych, później jednak zdecydowano, że wystarczy, by ich spełniał on minimalne wymagania licencyjne PZPN-u – zakończył Salski.