Zdaniem Salskiego źródeł obecnych problemów można częściowo upatrywać w procesie projektowania i budowy stadionu. – W sprawie przestrzeni komercyjnych na naszym stadionie od początku chciałem zaproponować model działania powszechnie przyjęty przez rynek – sugerowałem, żeby prowadzić komercjalizację stadionu jeszcze w czasie jego budowy. W ten sposób moglibyśmy uniknąć wielu problemów związanych z dostosowywaniem pomieszczeń do wymagań konkretnego najemcy. To nie spotkało się z życzliwym przyjęciem – stwierdził.
Właściciel ŁKS-u podkreślił jednak, że w najbliższych tygodniach rozmowy o wynajmie stadionowych powierzchni mogą nabrać rozpędu. – Od trzech tygodni mamy list intencyjny, który uprawomocnia nas do tego, żeby wyjść na rynek z ofertą wynajmu przestrzeni komercyjnych. Między świętami a Nowym Rokiem spotkam się z przedstawicielami wyselekcjonowanej spółki, z którą będziemy doprecyzowywać umowę. W tej chwili mamy już przygotowane wszystkie plany, badania rynku, precyzyjne pomiary powierzchni, rzuty pomieszczeń czy opinie prawne. Mam nadzieję, że w styczniu ruszymy z bardziej sformalizowanymi rozmowami w tej sprawie i że szybko uda nam się skomercjalizować pomieszczenia wewnątrz stadionu – przede wszystkim jego ścianę wschodnią, od strony al. Unii – powiedział Salski.
Według byłego prezesa ŁKS-u klub z al. Unii powinien dokładnie przyjrzeć się każdej z ofert składanych przez potencjalnych najemców tak, aby uniknąć problemów w przyszłości. – Otrzymywaliśmy już propozycje od podmiotów zainteresowanych wynajmem pomieszczeń. Chcielibyśmy jednak, żeby ich pomysł na działalność był zgodny z naszym wyobrażeniem; żeby to były podmioty, z którymi podpiszemy długookresowe, rzetelne umowy. Zależy nam na tym, żebyśmy nie musieli co rok czy dwa szukać nowych najemców tak, jak dzieje się to na wielu polskich stadionach. Chcemy pozyskać stabilnych partnerów, ale mamy świadomość, że to może być czasochłonne – zaznaczył.
Salski zabrał też głos w sprawie tych powierzchni komercyjnych, które chyba najbardziej interesują kibiców, czyli miejsc pod kibicowski pub czy restaurację. Większościowy udziałowiec klubu z al. Unii nie ma wątpliwości, że w obecnej sytuacji gospodarczej otworzenie takiego lokalu będzie bardzo trudne. – To, że na stadionie nie ma gdzie zjeść to moim zdaniem przede wszystkim efekt szerszych problemów, z jakimi mierzy się polska gospodarka. Wiadomo, jaka jest sytuacja – zdecydowanie częściej słyszymy o zamykanych barach czy restauracjach niż o inauguracjach nowych lokali. Prowadziliśmy już rozmowy z kilkoma łódzkimi podmiotami działającymi w branży gastronomicznej. Niestety żaden z nich nie był zainteresowany tym, żeby przy obecnej sytuacji gospodarczej decydować się na nowe inwestycje. Mam jednak nadzieję na to, że pomimo niesprzyjających warunków znajdziemy najemcę. Liczę na to, że działalność gastronomiczną na stadionie uda się skoncentrować w trybunie zachodniej (od strony Sport Areny – przyp. red.). Moim zdaniem powinniśmy stworzyć takie warunki, aby znaleźć jeden, duży podmiot, który byłby w stanie zarządzać gastronomią na wszystkich obiektach przy al. Unii i Bandurskiego – stwierdził.