Z pewnością nie tak Bartłomiej Pawłowski wyobrażał sobie ten sezon. Kapitan Widzewa wróci na boisko dopiero w nowych rozgrywkach.
W styczniu 2024 roku Bartłomiej Pawłowski podpisał nowy kontrakt z Widzewem. Kibice byli wniebowzięci, bo “Pawłoś” to jeden z ich ulubieńców, w ostatnich latach chyba największy. Bo to piłkarz związany emocjonalnie z klubem, któremu jako dziecko kibicował, w którym już grał i do którego postanowił wrócić, gdy ten grał na zapleczu ekstraklasy. I to mimo faktu, że lepiej zarabiałby gdzie indziej.
Pawłowski pomógł Widzewowi w powrocie do elity, był ofensywnym liderem zespołu, strzelił sześć goli, z czego jedną w legendarnych już wygranych derbach na stadionie ŁKS-u.
Po awansie też dawał dużo drużynie. W sezonie 2022/2023 zdobył 10 goli, m.in. po pięknych uderzeniach z rzutów wolnych.
W styczniu 2024 podpisał nowy kontrakt, ważny do czerwca 2026 roku. – Jestem stąd, Widzew to mój klub, a w Sercu Łodzi czuję się jak w domu. Stale się rozwijamy: najpierw awans do ekstraklasy, utrzymanie, teraz kolejne cele. Chcę być częścią tego projektu, bo wierzę, że jestem tutaj otoczony ludźmi, z którymi mogę osiągać sukcesy i dać radość całej społeczności kibiców – mówił wtedy. Sezon 2023/2024 skończył z ośmioma golami na koncie.
Skończył go jednak wcześniej. Wszystko przez kontuzję, jedną z najgorszych dla piłkarza, czyli zerwanie wiązadeł krzyżowych w kolanie. Stało się to podczas treningu. Potrzeba była operacja, a potem żmudna rehabilitacja. Po takim urazie wraca się na boisko po sześciu, ośmiu miesiącach. Pawłowski do gry wrócił po 9,5. Zagrał w sześciu spotkaniach od 22 lutego do 4 kwietnia. W meczu z Lechią Gdańsk, w którym dopiero po raz drugi był w jedenastce, zszedł w przerwie. Dzień później klub podał złe wieści.
“Bartłomiej Pawłowski doznał kontuzji mięśnia, która uniemożliwia mu trenowanie z zespołem. Przerwa potrwa od trzech do czterech tygodni. Uraz objawił się w trakcie spotkania z Lechią Gdańsk. Sztab szkoleniowy nie chciał podejmować zbędnego ryzyka i z tego powodu zdecydował się na zmianę piłkarza w przerwie” – napisano w komunikacie.
Trzy tygodnie minęły już dawno, cztery także. A Pawłowski nie wrócił. W międzyczasie – 15 kwietna – pojawiły się kolejne oficjalne informacje. “Bartłomiej Pawłowski kontynuuje proces wracania do zdrowia po tym, jak nabawił się kontuzji mięśnia. Rehabilitacja przebiega prawidłowo. Powrót do pełnej dyspozycji przewidywany jest w ciągu 3 tygodni”. I ten czas minął. Od tamtej pory Widzew już nie informuje, co z piłkarzem.
Od meczu z Lechią minęło już ponad sześć tygodni. W sobotę Widzew zagra z Rakowem Częstochowa i będzie to ostatni mecz sezonu. Kapitan trenuje z zespołem, ale nie jest wciąż gotowy. Ani razu nie było go w meczowej kadrze właśnie od spotkania z Lechią rozegranego 4 kwietnia. I jest bardzo mało prawdopodobne, że Pawłowski będzie gotowy na występ przeciwko Rakowowi. To zresztą nie miałoby już sensu, bo Widzew zapewnił sobie utrzymanie. Gra tylko o 12. lokatę.
Kapitan wróci więc do składu dopiero w nowym sezonie, który startuje 18 lipca. Oby zaczął wtedy nowy etap, już bez urazów. Do końca kontraktu pozostanie niemal rok.