Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego od kilku tygodni wiedzą, że w kolejnym sezonie będą rywalizowali na zapleczu ekstraklasy. Jak zapewnia prezes Tomasz Salski, mimo spadku ŁKS uniknie kadrowej rewolucji.
Częstą praktyką u spadkowiczów są masowe wyprzedaże piłkarzy, a zarobione w ten sposób pieniądze mają na celu załatanie dziury powstałej na skutek relegacji.
W ŁKS-ie jest inaczej. Tomasz Salski w rozmowie dla ŁKS TV zapewnił, że budżet klubu z al. Unii jest stabilny, dzięki czemu uda się uniknąć nerwowych ruchów na rynku transferowym, jakim bez wątpienia byłaby sprzedaż Jana Sobocińskiego czy Adama Ratajczyka.
– Mogę powiedzieć odpowiedzialnie, że każdy z tych zawodników na dzień dzisiejszy ma dłuższy kontrakt. Okienko transferowe jest otwarte do 5 października i oczywiście pojawiają się zapytania o różnych zawodników – powiedział sternik Łódzkiego Klubu Sportowego. – Nie chcę dziś mówić personalnie, ale te zapytania nie dotyczą tylko młodzieżowców lub tylko zawodników zagranicznych. Zapytania są o różnych piłkarzy – dodał.
Na razie do klubu nie wpłynęła żadna oficjalna oferta. W Łodzi są jednak przygotowani na ewentualne zastąpienie jednego lub dwóch zawodników.
– Nie ma na dzień dzisiejszy takiej sytuacji, w której mamy konkretną ofertę, siadamy i negocjujemy. Obecnie to wróżenie z fusów, bo nie ma na razie takiego tematu – powiedział Salski. – Kadra nie zmieni się znacząco. Zobaczymy, co powie rynek transferowy. My także szukamy różnych rozwiązań. Oprócz tej młodzieży, która już przyszła, sondujemy rynek pod kątem starszych piłkarzy – dodał.
Na razie ciężko mówić o personaliach. ŁKS musi się skupić, by dograć sezon i niebawem rozpocząć przygotowania do walki o powrót do PKO Ekstraklasy. Zobaczymy, którzy zawodnicy pojawią się na pierwszych zajęciach po urlopach i wówczas dowiemy się, czy i ewentualnie jakich wzmocnień będzie potrzebował zespół prowadzony przez trenera Wojciecha Stawowego.
fot. ŁKS Łódź