Kapitan Widzewa ukarany za wpisy na Twitterze. Ale będzie mógł zagrać z Cracovią.
Bartłomiej Pawłowski, kapitan Widzewa po meczu ze Śląskiem Wrocław nie wytrzymał. Przypomnijmy. W meczu z wiceliderem ekstraklasy, łodzianom gola strzelił Nahuel Leiva. Wydaje się, że skrzydłowy wrocławian był na spalonym, ale po konsultacji z VAR bramka została uznana. PZPN później przygotował specjalnym film i artykuł, w którym tłumaczył decyzję Bartosza Frankowskiego, arbitra meczu ze Śląśkiem. Według polskiej federacji bramka Leivy została zdobyta prawidłowo.
Czytaj także: Widzew bez dwóch Hiszpanów.
Innego zdania był Pawłowski, który napisał po meczu na Twitterze:
“Oglądam powtórkę waszej linii spalonego i rzutu karnego i wygląda, że w trzy dni okradziono nas z PP i punktów we Wrocławiu. Na cholerę ten cały VAR? “
– Panowie okradliście nas z awansu w Pucharze Polski i punktów w Ekstraklasie. Macie dostęp do technologii i masę powtórek. Doradzają Wam w wozie Var, a na koniec i tak przypominają się sceny z Piłkarski Poker dzięki Waszej pracy. Dość przymykania oka na Waszą nieudolność – dodał.
Spekulowano, jaka kara czeka Pawłowskiego. Eksperci przywoływali wpisy piłkarzy z ligi angielskiej i hiszpańskiej, za które krajowe federacje karały zawieszeniem.
Na szczęście dla Pawłowskiego i Widzewa skończyło się na naganie. Piłkarz musiał pojawić się i wytłumaczyć ze swoich słów na Komisji Dyscyplinarnej. Na jego korzyść działał fakt, że kilka dni, po meczu oficjalnie przeprosił Frankowskiego. W ramach zadośćuczynienia wpłacił pięć tysięcy złotych na dom dziecka.
Nagana nie niesie za sobą konsekwencji i Pawłowski będzie mógł zagrać z Cracovią. Kapitan Widzewa musi uważać. Niezależnie od tego, czy miał rację, następny taki wpis może skończyć się zawieszeniem.