Podczas wirtualnego spotkania kibice poruszyli temat odejścia Mariusza Stępińskiego z Widzewa. Przypomnijmy, że napastnik po osiągnięciu pełnoletności nie podpisał nowego kontraktu z łódzkim klubem, co nie spodobało się wielu kibicom Widzewa. W klubie liczyli bowiem na to, że na utalentowanym zawodniku uda się zarobić konkretną sumę.
Niewiele wcześniej W podobnej sytuacji był bowiem Arkadiusz Milik, który przed odejściem z Górnika najpierw podpisał nową umowę z zabrzanami, a dopiero potem odszedł za prawie trzy miliony euro do Leverkusen, ratując Górnika przed finansową zapaścią. Widzew takiego szczęścia nie miał, ale jak twierdzi Masłowski, sam był sobie winien.
– W tamtym okresie od czterech miesięcy jeździłem do klubu i rozmawiałem, by klub przygotował nowy kontrakt dla Mariusza z odpowiednimi zapisami i wynagrodzeniem dla rodziców – opowiedział Masłowski.
I dodał: – Mariusza chciała cała Polska. Przyjeżdżali do niego z Legii czy Lecha. Przekonałem jednak rodziców Mariusza, że to Widzew będzie najlepszym miejscem dla jego rozwoju. Później nie było jednak żadnej woli co do tego, by załatwić odpowiednio sprawę. Oczywiście trener Mroczkowski bardzo chciał, by Mariusz został, ale pojawiło się 4-5 klubów zagranicznych, które chciały Mariusza pozyskać. My się z jakąkolwiek decyzją wstrzymywaliśmy do samego końca, bo czekaliśmy na to, by Widzew zmienił podejście do podpisania nowego kontraktu.
Po ogłoszeniu decyzji o niepodpisaniu nowego kontraktu w Widzewem, w mediach zaczęły pojawiać się publikacje krytykujące decyzję piłkarza: „Mariusz Stępiński ucieka z Widzewa, piłkarz nie chciał podpisać nowego kontraktu” – brzmi tytuł artykułu w jednym z ogólnopolskich portali.
– Widzieliśmy, że to, co się zaczęło dziać w klubie, nie wróży nic dobrego na przyszłość i czas pokazał, że decyzja o wyjeździe za granicę była odpowiednia. To nie jest tak, że Mariusz się wypiął na Widzew. Ja natomiast ze swojej strony, jako jego opiekun, dbałem przede wszystkim o jego interesy – tłumaczył Masłowski w rozmowie z kibicami.
CZYTAJ TAKŻE >>> Mecz Widzew – Lechia zagrożony? W gdańskim klubie nic o tym nie wiedzą
Kariera Mariusza Stępinskiego w ostatnim czasie nieco wyhamowała. Gdy wydawało się, że będąc na wypożyczeniu w lidze cypryjskiej 28-latek odzyskuje dobrą formę, Stępiński doznał poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na kilka miesięcy. Nie wiadomo więc, jak dalej potoczy się jego kariera.
– Często z Mariuszem rozmawiam i tak naprawdę on nie chce słyszeć o żadnym innym klubie niż Widzew w kontekście powrotu do Polski – mówił Masłowski.
– Legia namawiała Mariusza chyba ze trzy razy na transfer do klubu, ale w żadnym momencie Mariusz nie chciał podjąć rozmów. Nie było nawet pół tematu, mimo tego że raz Michał Żewłakow, a dwa razy Radek Kucharski mocno mnie naciskali na to, bym doprowadził chociaż do jakiejkolwiek rozmowy. Nie było tematu Legii ze względu na Widzew. Jeśli więc miałby wrócić, to wydaje mi się, że byłby to Widzew. Ale to oczywiście on będzie podejmował decyzję – dodał.
Sam Stępiński był na stadionie Widzewa podczas meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Jak przyznał w rozmowie z „Łódzkim Sportem” chętnie wróciłby do Widzewa, ale jeszcze nie teraz.
– Nie ukrywam, że przypominają mi się łódzkie klimaty. Tęsknię za kibicami i atmosferą na Widzewie, ale muszę patrzeć na swój rozwój i poziom piłkarski. Ostatnie lata spędziłem za granicą i myślę, że jeszcze przez parę lat tam pogram – powiedział Stępiński.
I dodał: – Na razie to jeszcze nie jest moment, by tu wracać. Ale w przyszłości, jeśli tylko Widzew będzie mnie potrzebował, to myślę, że dojdzie do takiego ponownego spotkania. To by było najlepsze zakończenie kariery dla mnie, jakie mógłbym sobie wymarzyć.
CZYTAJ TAKŻE >>> TYLKO w ŁS! Mariusz Stępiński zagra w Widzewie? „To by było piękne zakończenie kariery”