Kazimierz Moskal zaskoczył kibiców. Na przedmeczowej konferencji zapowiadał, że jeżeli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego to w bramce zagra Dawid Arndt.
– Dawid bronił w trzech meczach i nie można mieć do niego pretensji. Żonglowanie bramkarzami nie wychodzi na dobre. Wszystko będzie zależało od jego dyspozycji. Z drugiej strony, nie oznacza to, że jeżeli w następnym meczu popełni jakiś błąd to będziemy dokonywali zmiany. Na tę chwilę Arndt jest numerem jeden w bramce – zapowiadał Moskal.
Młodego bramkarza nie było nawet ławce. Między słupkami stanął Marek Kozioł, a jego zmiennikiem był Michał Kołba. Być może Arndt doznał kontuzji.
Poza zmianą golkipera, z Chrobym zagrał ten sam skład, który wyszedł na mecz Skrą. Na ławkę rezerwowych wrócił Adam Marciniak. Zabrakło Oskara Koprowskiego, który tego samego dnia wystąpił w trzecioligowych rezerwach.
Przez pierwsze minuty spotkanie toczyło się wokół stałych fragmentów gry. Chrobry płasko rozegrał rzut rożny, a łodzianie przeprowadzili kontrę, po której Pirulo dośrodkowywał z rzutu wolnego w pole karne.
Po błędzie obrony Chrobrego na bramkę ruszył Bartosz Biel. Skrzydłowy wypuścił sobie piłkę na kilka metrów. W pościg za nim rzucił się Praznovsky, który sfaulował ełkaesiaka bez piłki. Sędzia podyktował rzut karny, który sprytnie wykończył Pirulo. Hiszpan uderzył w lewo, po tym jak bramkarz głogowian rzucił się w prawo.
Ełkaesiacy, jakby pobudzeni pierwszym trafieniem, ruszyli po kolejne gole. Świetną akcję w polu karnym przeprowadzili pomocnicy – Mateusz Kowalczyk, Michał Trąbka i Dawid Kort, ale ostatni z wymienionych przestrzelił.
Chwilę później Nelson Balongo korzystając z balansu ciałem, minął pechowego tego dnia Praznovskiego, podał w pole karne do niepilnowanego ełkaesiaka, ten przedłużył prostopadłym podaniem do Pirulo. Hiszpan pewnym uderzeniem zdobył drugiego gola tego wieczoru.
Łodzianie grali dobrze, ale w pewnym momencie zbyt pewnie poczuł się Nacho Monsalve. Przepuścił zawodnika Chrobrego, który wbiegł w pole karne. Mało brakowało, a gola zdobyłby… Artur Bogusz, były ełkaesiak.
ŁKS znowu grał dojrzale, co po poprzednim sezonie musi być dla fanów miłą odmianą. Kontrolował grę w środku pola, nie dopuszczał Chrobrego do groźnych strzałów. Przez ponad pół godziny gry, Kozioł musiał interweniować tylko raz.
Dopiero pod koniec, przez niefrasobliwość łodzian w obronie, Kusztal doszedł do dogodniej sytuacji i z ostrego kąta uderzył głową. Strzał był niecelny, a wcześniej był spalony.
Druga połowa zaczęła się niemrawo. Chociaż ŁKS atakował rzadziej, to niewiele zapowiadało, że w 50. minucie Chrobry strzeli gola kontaktowego. Po rzucie rożnym, do piłki na dwudziestym metrze dopadł Bochnak i uderzył w lewy róg bramki.
Jakby tego było mało, Chrobry coraz wyraźniej przeważał. Na wyżyny bramkarskiego kunsztu wspiął się Kozioł, który najpierw obornił strzał z bliskiej odległości, a później dobitkę.
Kolejną, doskonałą okazję stworzył sobie Tupaj. Odebrał dośrodkowanie że skrzydła i spróbował ekwilibrystycznego strzału z powietrza. Na szczęście dla ełkaesiaków uderzył w krótki róg, którego pilnował Kozioł. Gdyby strzelił po długim Chrobry wyrównałby.
Chociaż niewiele zapowiadało, po jednym ze dalekich wykopów bramkarza, Kelechukwu zdobył piłkę i ograł Bogusza w polu karnym. Skrzydłowy wyłożył piłkę Piotrowi Janczukowiczowi, który trafił w bramkarza. Futbolówka wróciła na szesnasty metr, a dobitkę wykończył Kowalczyk.
Młodzieżowiec ŁKS-u jest w świetnej formie. Po raz kolejny był jednym z najlepszych zawodników na boisku.
Ełkaesiakom nie wystarczyło koncentracji na ostatnie minuty. Po zamieszaniu w polu karnym, piłka znowu trafiła do Bochnaka, który po raz kolejny wykończył strzał z zimną krwią.
Piłka przeleciała pod ręką Kozioła. Głogowianie dalej atakowali, a ŁKS był coraz bardziej bezradny. Bochnak mógł ustrzelić hat-tricka, ale uderzył nad bramką.Chociaż było nerwowo, to można powiedzieć, że trener łodzian znowu trafił ze zmianami. W meczu ze Skrą dżokerem był Janczukowicz. Tym razem do gry ŁKS-u najwięcej wniósł Kelechukwu, bez niego prawdopodobnie byłby remis. Moskal dokonał czegoś, czego nie było w stanie osiągnąć trzech, ostatnich trenerów ŁKS-u. Więcej niż dwa mecze z rzędu, ostatnio wygrał Wojciech Stawowy. Miało to miejsce jesienią 2020.
Chrobry Głogów – ŁKS 1:3 (0:2)
0:1 Pirulo 10.
0:2 Pirulo 15.
1:2 Bochnak 53.
1:3 Kowalczyk 73.
2:3 Bochnak 90.
Chrobry Głogów: Dybowski – Kuzdra (62. Tupaj) Praznovsky, Bougaidis, Bogusz – Mandrysz, Kolenc – Bochnak, Steblecki (62. Hanc), Kusztal – Olsztyński