Podczas Europejskiego Forum Gospodarczego odbyła się debata “Marketingowa siła futbolu. Co drużyny piłkarskie mogą zrobić dla regionu, a region dla drużyn piłkarskich“. Udział w niej wzięli Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski, Tomasz Salski, właściciel ŁKS-u, Robert Kozielski, profesor nauk ekonomicznych i Mateusz Dróżdż, prezes Widzewa.
Kozielski wyjaśnił, które aspekty marketingu należy rozpatrywać.
– Struktura przychodów składa się z trzech części: prawa komercyjne, dzień meczowy i prawa do transmisji meczów. Jesteśmy w tym samym miejscu, w którym jest nasza piłka nożna. To organizmy powiązane. Można wrzucić kamyczek do ogródka miasta i wsparcia sportu jako pewnej dziedziny rozwoju społecznego. Wsparcie jest niewystarczające żeby mówić o poważnym marketingu. Aspekt sportowy jest powiązany z biznesowym – powiedział były piłkarz ŁKS-u.
Czytaj także: Tomasz Stamirowski: “Mam swoje wyobrażenie widzewskiego DNA”
Według Kozielskiego, klub piłkarski przede wszystkim musi oddziaływać na lokalną społeczność. Musi mieć obrany cel, według którego zbuduje swoją tożsamość.
– Firmy i instytucje zarządzające klubami, o marketingu myślą w szerszym kontekście niż budowanie zaangażowania w social mediach. Mówiąc o marketingu nie powinniśmy zamykać się tylko na sferę sportową i prawną. Należy spojrzeć na rolę istnienia klubu sportowego w lokalnej społeczności. ŁKS postawił sobie za cel budowanie klubu wielopokoleniowego. Widzew nawiązuje do tradycji. Nie wiem czy bym to rekomendował. Widać, że prezes Dróżdż jest zwolennikiem wizji, w której Widzew jest ideą. Ludzie jednoczą się z ideą, nie przychodzą tylko, żeby oglądać umiejętności piłkarskie. Patrząc na kluby pierwszej ligi i ekstraklasy niewiele jest klubów, które odpowiedziały sobie na pytanie jaką rolę pełnią w lokalnej społeczności. Wydaje mi się, że ŁKS i Widzew chcą na nie odpowiedzieć. Jesteśmy na poziomie rozwoju futbolu w Polsce. Może w przyszłości będziemy jak Manchester, w którym po derbach miasto jest niebieskie, albo czerwone – dodał profesor.
Prezes Widzewa ma podobne zdanie. Według niego, żeby możliwa była realizacja celów biznesowych i sportowych nie można schodzić z obranej drogi. Dróżdż przywołał “widzewski charakter”, według którego podejmowane są decyzje.
– Zgadzam się z większością tez postawionych przez profesora Kozielskiego. Zgadzam się, że marketing w klubach sportowych to nie jest sprzedaż. Nie chodzi tylko o pieniądze. Kluby podatne są na emocje. Maksymizacja profitu nie jest najważniejsza. Kibic jest konsumentem, który nie zmienia produktu. Niezwykle ważna jest tożsamość widzewska. To ona ma wyznaczyć strategię klubu. Zaczynamy od fundamentalnych celów, które planujemy. Czasami musimy decydować czy ważniejsze jest kupno zawodnika, czy rozwój osobisty pracowników. Nie uważam, żeby na to pytanie była jednoznaczna odpowiedź – powiedział prezes Widzewa.
Dla właściciela ŁKS-u najważniejsze są wyniki sportowe. Jeżeli te dopiszą, można budować wokół nich marketing. Salski uważa, że osiągnięcia przyciągają sponsorów.
Czytaj także: Co się dzieje w ŁKS-ie?
– Jeżeli chodzi o marketing w piłce nożnej nie zgodzę się profesorem Kozielskim. Podstawą w piłce nożnej są trofea i zwycięstwa. PZPN nie ma problemów z pozyskiwaniem sponsorów, bo reprezentacja ma sukces. Ma bardzo dobrych i rozpoznawalnych piłkarzy, którzy nie grają w polskiej lidze. Nie mamy znanych piłkarzy w Widzewie i ŁKS-ie. Na poziomie centralnym najbardziej rozpoznawalny jest Jakub Błaszczykowski, po nim jest Łukasz Podolski. Nie chodzi o to, żeby piłkarz strzelał bramki. Oczywiście, że to też jest ważne, ale jeszcze ważniejsze jest prawo do wizerunku. Marketing w polskich klubach jest równy poziomowi klubowej piłki. Możemy polepszać ten poziom, ale pewnego nie przeskoczymy. Polskie drużyny muszą grać na poziomie Górnika Zabrze, Widzewa z lat 80. Wtedy procesy marketingowe wzrosną – powiedział szef klubu z al. Unii 2.
Teoretycznie, największą wartość marketingową powinny mieć derby Łodzi.
– Gdy ostatnio graliśmy derby Łodzi w ekstraklasie reporterzy przeszli się z kamerą i nie wszyscy wiedzieli, że mecz się zbliża. Byłem tym zaskoczony. Rolą mediów jest, żeby derby Łodzi przedstawione były jako piłkarskie święto, wydarzenie sportowe. My jako kluby zawsze próbujemy to robić. Wracamy do historii, wspominamy mecze. Entuzjazm gasiły nieco media, które zastanawiały się czy będą kibice, czy ktoś się zgodzi na gości. Wydaje mi się, że oprócz meczu Górnika z Ruchem nie ma większego wydarzenia niż derby Łodzi w ekstraklasie – uważa Salski.
Kozielski uważa, że przy ustalaniu budżetu i wielkości dotacji na sport, UMŁ powinien mieć w pamięci, że ŁKS i Widzew to sporo część życia tysiąca mieszkańców Łodzi. Poza tym młodzież zrzeszona w akademiach dostaje szansę na rozwój.
Jeżeli miasto traktuje budżet jako realizację potrzeb mieszkańców warto pamiętać, że kibice Widzewa i ŁKS-u spędzają łącznie kilkaset godzin zajmując się swoimi drużynami. Widowisko sportowe znajduje pozytywne przełożenie w życiu łodzian. W akademiach sportowych, kluby ogarniają opieką ponad tysiąc dzieciaków, które mają zajęcie po szkole – zakończył Kozielski.