Trudna wiosna przed ŁKS-em. Ełkaesiaków czeka walka z historią i statystyką.
Łódzki Klub Sportowy, mimo słabej końcówki poprzedniego roku, wciąż zamierzać walczyć o awans do baraży o ekstraklasę, czyli zajęcie miejsca w pierwszej szóstce 1. ligi na koniec sezonu. Taki cel wyznaczył Jakub Dziółka, trener dwukrotnego mistrza Polski.
Żeby osiągnąć ten wynik, “Rycerze Wiosny” przeprowadzili niemałą ofensywę transferową w ostatnich tygodniach. Łodzianie sprowadzili trzech zawodników, którzy mogą zostać nawet gwiazdami zespołu na swoich pozycjach, czyli Kokiego Hinokio, Gustafa Norlina i Sebastiana Rudola. Wydaje się więc niemożliwym, żeby ŁKS w 15 wiosennych meczach nie punktował lepiej niż jesienią. W dotychczasowych 19 starciach ełkaesiacy zdobyli 26 oczek. To oznacza punktowanie na bardzo słabym poziomie 1,36 punktu/mecz. W związku z powyższym “Rycerze Wiosny”, żeby mogli myśleć o wejściu do pierwszej szóstki wydatnie musieliby poprawić swoje wyniki. Jak bardzo?
Szanse na to, żeby ełkaesiacy wywalczyli bezpośrednią promocję do ekstraklasy są bardzo małe. Dwa lata temu, gdy ŁKS wygrał 1. ligę i awansował do ekstraklasy z pierwszego miejsca, zdobył 66 punktów. Teraz, żeby powtórzyć wynik, musiałby wiosną dołożyć 40 oczek, czyli maksymalnie mógłby przegrać jedno spotkanie i jedno zremisować, a pozostałe 13 wygrać.
Na awans do baraży szansę są większe. Do szóstego Górnika Łęczna łodzianie tracą sześć punktów. To odległości w tabeli, którą jak najbardziej można odrobić, zwłaszcza że pierwsze wiosenne starcie ŁKS rozegra właśnie na stadionie w Łęcznej. Jeśli je wygra, pierwsza szóstka będzie na wyciągnięcie ręki. Warto jednak spojrzeć sytuację klubu z al. Unii w szerszej perspektywie. Przecież wcale nie jest powiedziane, że dwukrotny mistrz Polski będzie walczył o baraże tylko z Górnikiem. Przykładowo – na siódmym miejscu znajduje się Wisła Kraków, która również ma aspiracje ekstraklasowe. Ósmą i dziesiątą lokatę okupują kolejno Polonia Warszawa oraz Znicz Pruszków, które w bezpośrednich meczach potrafiły postawić się ŁKS-owi, podobnie jak 11. Stal Rzeszów.
Zatem, żeby być pewnym gry w barażach, ŁKS powinien patrzeć na liczbę punktów, którą musi zdobyć, aniżeli na dystans w tabeli do poszczególnych rywali.
Baraże do rozgrywek 1. ligi zostały wprowadzone w sezonie 2019/2020. Aktualny sezon będzie więc szóstym, w którym zespoły z miejsc 3-6 wciąż mogą myśleć o promocji na najwyższy szczebel rozgrywkowy. Dotychczas ani razu nie zdarzyłoby się, żeby drużyna, mająca mniej niż 50 punktów na koniec rozgrywek, weszła do play-offów. Tyle właśnie oczek zdobyły szóste w sezonach 2019-20 i 2021-22 Bruk-Bet Termalica Nieciecza oraz Chrobry Głogów. W pozostałych latach, żeby być szóstym wystarczyło zdobyć: 51 punktów (Stal Rzeszów – 2023), 53 (Odra Opole – 2023) albo nawet 56 (Górnik Łęczna). Bardzo możliwe, że w aktualnym roku, żeby wejść do baraży, będzie trzeba zdobyć najwięcej punktów od wprowadzenia tego systemu.
JAKIE WSPARCIE DOSTANIE ŁKS OD MIASTA?
Jeśli szósty na ten moment Górnik podtrzyma swoje punktowanie (1,68 pkt/mecz) do 34. kolejki, to zakończy sezon z 58 punktami na koncie. Zawodnicy ŁKS-u, żeby wyrównać ten wynik, będą musieli wiosną zdobyć 32 oczka w 15 starciach, czyli zdobywać średnio 2,13 pkt/spotkanie. To o 0,77 pkt więcej niż jesienią!
Nawet jeśli ostateczenie aż tyle punktów nie będzie potrzebnych, to i tak możemy zakładać, że ŁKS będzie wiosną musiał zdobywać około 2 pkt/mecz, czyli tyle samo, ile w rozgrywkach 2022/23, gdy wrócił do ekstraklasy. W związku z powyższym przed ełkaesiakami stoi zadanie może nie niemożliwe do zrealizowania, ale na pewno bardzo trudne…
Tak jak wspomnieliśmy na początku, działacze zdają się mieć tego świadmość, co potwierdzają ruchy na rynku transferowym. Jesteśmy jednak dalecy od stwierdzenia, że nowi piłkarze to w zasadzie gwarancja obecności w czołowej szóstce ligi po 34. kolejkach. Nie, samo wejście do baraży będzie już sporym sukcesem, nie wspominając o ich wygraniu.
Ale w końcu nie bez powodu mówimy o drużynie, której przydomek “Rycerze Wiosny” jest znany na całą piłkarską Polskę.