W ŁKS-ie zabrakło wyrachowania i kilku indywidualności, które powinny wziąć większą odpowiedzialność za grę w takim meczu jak derby Łodzi.
ŁKS przegrał derby Łodzi. Chociaż w statystykach wyglądał prawie tak samo jak Widzew, znowu zakończył mecz wyjazdowy bez strzelonego gola. Gospodarze byli lepsi o jedną bramkę. Wykorzystali błąd środkowych pomocników i obrońców. Oba zespoły stworzyły sobie po jedenaście okazji bramkowych. ŁKS oddał trzy celne strzały, a Widzew pięć.
Czytaj także: Kapitan ŁKS-u: “Nie zabrakło nam odwagi”.
Kryzys wyjazdowy beniaminka trwa w najlepsze. Ostatni mecz, w którym nie był gospodarzem wygrał w lutym 2023 roku. Pokonał wtedy Skrę Częstochowa, przy wsparciu kilku tysięcy kibiców, którzy pojawili się na meczu rozgrywanym w Bełchatowie. Z jednej strony, to świetnie, że piłkarze ŁKS-u są z kibicami aż tak zżyci. Wygrywają, gdy niesie ich doping fanów. Z drugiej, to już chyba czas, by zdiagnozować problem, bo nawet piłkarzom, którzy powinni stanowić o sile drużyny, w delegacjach odcina prąd od głowy i nóg. Dużo pracy przed sztabem szkoleniowym ŁKS-u.
Kazimierz Moskal przed meczem mówił: “Mam nadzieję, że tym razem zagramy tak, by nikt nie mówił, że bramkarz był naszym bohaterem“. Nie sprawdziło się. Bobek był bohaterem, zagrał perfekcyjnie. Obronił trzy strzały Bartłomieja Pawłowskiego, za które gdyby wpadły nikt nie mógłby go winić.
Dani Ramirez na rozgrzewce przed derbowym meczem doznał urazu. Miał zagrać na skrzydle w ustawieniu z pięcioma obrońcami. Prawdopodobnie, razem z Maciejem Śliwą schodziłby do środka i rozgrywał piłkę jak ofensywny pomocnik. Podobny styl ustawienia preferował w poprzednim sezonie Marek Papszun, który z Rakowem Częstochowa zdobył mistrzostwo Polski. Ramirez nie zagrał, zastąpił go Pirulo, a ofensywa ŁKS-u straciła na kreatywności. Oczywiście, najlepszy zagraniczny strzelec w historii beniaminka prawdopodobnie wreszcie odpali, bo na razie nękają go urazy. Mimo tego, mając na uwadze jak duże problemy z finalizacją akcji mają ofensywni piłkarze ŁKS-u, warto mieć w składzie Ramireza, który jest gwarancją częstszego przebywania pod bramką rywala.
Czytaj także: Oceny piłkarzy ŁKS-u.
Wydawało się, że Nacho Monsalve wyrasta ponad poziom pierwszej ligi. Na razie nie udowadnia tego w krajowej elicie. Monsalve zagrał w trzech meczach i był zamieszany w stratę sześciu goli. Nadzieje można wiązać z Marcinem Flisem. Chociaż popełnił błąd przy golu dla Widzewa, resztę meczu zagrał solidnie. Tylko kto ma zagrać z nim w parze?
Napastnicy ŁKS-u nie strzelają. Oczywiście Kay Tejan miał problemy zdrowotne, Piotr Janczukowicz nie jest typową dziewiątką, a Stipe Jurić na razie nie przebił się do składu, ale po czterech kolejkach z goli dla beniaminka cieszyli się środkowy pomocnik i lewy obrońca. Problem leży głębiej, bo oprócz Michała Mokrzyckiego i Ramireza, w ŁKS-ie nie ma zawodników, którzy w ekstraklasie udowodnili, że są w stanie dostarczyć piłkę napastnikom.
Oczywiście, ŁKS nie zagrał w derbach tragicznie. Ani tak słabo jak z Ruchem Chorzów. Zagrał przyzwoicie, ale jak się okazuje, przyzwoicie na ekstraklasę nie wystarczyło. Zabrakło wyrachowania i być może kilku indywidualności, które powinny wziąć większą odpowiedzialność za mecz derbowy.