W piątek ŁKS Łódź wygrał trzeci kolejny mecz przed własną publicznością. Następny mecz podopieczni Szymona Grabowskiego rozegrają już we wtorek, na ich nieszczęście będzie to spotkanie wyjazdowe, a tam łodzianie radzą sobie zdecydowanie gorzej, żeby nie powiedzieć, że na razie w ogóle sobie nie radzą.
W piątek, 15. sierpnia ŁKS rozegrał bardzo dobry mecz przeciwko Stali Mielec, która ma problemy żeby odnaleźć się w nowej rzeczywistości po spadku z ekstraklasy. Łodzianie z kolei przed własną publicznością czują się jak ryba w wodzie. Spotkanie ze Stalą było trzecim kolejnym zwycięstwem na stadionie im. Władysława Króla na starcie tego sezonu. W tych trzech meczach ełkaesiacy zdobyli aż osiem goli i nie stracili ani jednego.
Następny mecz ŁKS Łódź rozegra już we wtorek, 19. sierpnia. Przeciwnikiem będzie Miedź Legnica, która przed sezonem była jedną z drużyn, o której mówiło się, że może wywalczyć bezpośredni awans do elity. Początek jest dla nich jednak po prostu koszmarny. Cztery pierwsze mecze Miedź przegrała i to w słabym stylu. Posadą zapłacił za to Wojciech Łobodziński, który został zastąpiony przez Janusza Niedźwiedzia. W sobotę zespół, który w maju grał w finale baraży o awans, zdobył dopiero pierwszy punkt po remisie z Chrobrym Głogów. Miedź jest na przedostatnim miejscu w tabeli. Nie jest na samym dnie, tylko dlatego że jeszcze gorzej wygląda to w Pruszkowie. Znicz nie ma jeszcze żadnego punktu.
CZYTAJ TAKŻE: Zagrał w ŁKS ponad 180 meczów. Teraz sprawdzi się w lidze gibraltarskiej
Wydaje się, że murowanym faworytem tego spotkania jest ŁKS, ale problemem łodzian jest fakt, że muszą rozegrać ten mecz na wyjeździe, a w delegacjach oglądamy zupełnie inny zespół niż ten, na który z przyjemnością patrzymy na Stadionie Króla. Biorąc pod uwagę tylko mecze wyjazdowe ŁKS jest jest na 17. miejscu w lidze z jedną bramką strzeloną i siedmioma straconymi. Oczywiście bardzo ten bilans popsuł blamaż w Krakowie, gdzie ŁKS przegrał 0:5, ale w Głogowie też nie wyglądało to dobrze.
To, co może podobać się u trenera Grabowskiego, to jego otwartość i nieowijanie w bawełnę. Zwykle trenerzy powiedzieliby, że zabrakło w takim spotkaniu jak z Chrobrym zabrakło im szczęścia, nie zachowali koncentracji itp. Trener ŁKS-u nawet po wygranym meczu ze Stalą nie miał oporu żeby wrócić do nieudanego spotkania w Głogowie i przypomnieć, co drużyna zrobiła źle – Kto obserwował te dwa spotkania, widział dwa różne zespołu ŁKS-u. (…) Gdyby nasza struktura gry wyglądała tak, jak w Głogowie, to wynik pewnie byłby w drugą stroną – mówił Szymon Grabowski po meczu ze Stalą. Na razie ŁKS zawsze wyciągał dobre wnioski po porażkach. Teraz przydałoby się także, żeby po raz pierwszy poszli za ciosem.
Miedź jest w dołku, ale liczą tam na efekt nowej miotły, a pierwszy punkt Janusz Niedźwiedź z nowymi podopiecznymi już zdobył. Czy to dobry moment, żeby zagrać z przedostatnią drużyną w stawce? Przekonamy się we wtorkowy wieczór.
CZYTAJ TAKŻE: Odnalazł się Robert Platek. Został właścicielem Cracovii