W 10. kolejce ŁKS Łódź bezbramkowo zremisował z Wieczystą Kraków na Stadionie Króla. Obie drużyny miały swoje okazje, ale nie zamieniły ich na bramki. Łodzianie zostali pierwszą drużyną w tym sezonie Betclic 1 Ligi, która w defensywie zatrzymała zespół trenera Cecherza. Czy może być to jakieś pocieszenie?
W niedzielne wieczór ŁKS znów nie dał rady wygrać meczu, chociaż miał ku temu możliwości. Do Łodzi przyjechała Wieczysta, która piłkarsko jest na pewno jedną z najlepszych drużyn w Betclic 1 Lidze. Mimo to długimi fragmentami ŁKS potrafił zabrać piłkę i dominować.
Bardzo dużo dał drużynie powrót Michała Mokrzyckiego. Widzieliśmy to już w drugiej połowie spotkania z Ruchem i teraz, gdy pomocnik wrócił także do wyjściowego składu przeciwko Wieczystej. W pierwszej połowie popisał się genialnym zagraniem do Huseina Balicia, który mógł zachować się lepiej w polu karnym rywali. Chwilę później ŁKS Łódź rozegrał kolejny raz świetnie rozegrał piłkę. Tym razem Piasecki świetnie odnalazł Norlina. Szwed chciał wystawić Baliciowi do pustej bramki, ale zagrał mu za plecy. W tych fragmentach ŁKS mógł naprawdę się podobać.
Swoje okazje miała także Wieczysta, bo do siatki dwukrotnie mógł trafić Stefan Feiertag. Austriak najpierw źle główkował, a później jego uderzenie za linii bramkowej wybił Krzysztof Fałowski. W drugiej połowie w słupek natomiast trafiał Piasecki, a w bramce ŁKS-u bardzo dobrze spisywał się Aleksander Bobek.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. ŁKS jest pierwszą drużyną w tym sezonie, która nie dała wbić sobie gola w meczu z Wieczystą na zapleczu ekstraklasy. Dokonała już tego Olimpia Grudziądz, ale miało to miejsce na początku sierpnia w rozgrywkach Pucharu Polski. W Betclic 1 Lidze ełkaesiacy są pierwszymi, którym udała się ta sztuka. Do spotkania na Stadionie Króla gracze prowadzeni przez Przemysława Cecherza zdobyli 20 goli – to drugi najlepszy wynik w lidze. Liderem pod tym względem jest oczywiście Wisła Kraków, która w dziewięciu meczach strzeliła aż 32 gole.
Dla ŁKS-u to jednak marne pocieszenie, bo na pewno trener Grabowski wolałby, żeby jego zespół nawet kosztem straty gola, ale zdobył komplet punktów. Na razie wygrana ze Stalą Mielec z 15 sierpnia jest ostatnim zwycięstwem Łódzkiego Klubu Sportowego w tym sezonie.
Czołówka zaczyna się niebezpiecznie oddalać, bo po 10 spotkaniach łodzianie mają tylko 12 zdobytych oczek. Strata do drugiego Śląska to już osiem punktów. Do pierwszej Wisły, która ma jeszcze do rozegrania mecz zaległy, to 10 punktów.
Do gry wrócił jednak wspomniany Mokrzycki. Debiut zaliczył także Bastien Toma. Ich obecność bardzo dużo dała drużynie w starciu z Wieczystą. Kibicom pozostaje mieć nadzieje, że ŁKS będzie to kontynuował. Musi być jednak skuteczniejszy.