Po zaciętym, pełnym emocji meczu piłkarze ŁKS odpadli z Pucharu Polski. Lepsza od nich okazała się Legia Warszawa, która wygrała 3:2.
ŁKS rozegrał dobre spotkanie. Widać, że praca na obozie w Turcji przyniosła efekty. Na pochwałę zasługuje gra środkowych obrońców, którzy nie popełniali dziś typowych dla nich błędów w wyprowadzeniu piłki. Niedawno wspominaliśmy, że Michał Trąbka źle znosi treningi z dużym obciążeniem. Dziś młody skrzydłowy prezentował się naprawdę dobrze. Był waleczny, dużo biegał, próbował groźnych strzałów. Często asekurował Adama Marciniaka na lewej stronie boiska.
ŁKS przegrał po błędach Macieja Wolskiego i Arkadiusza Malarza.
Pierwsza bramka padła z winy prawego obrońcy. Wolski nie czuł się dziś pewnie, popełniał kuriozalne błędy, podjął nawet nieudaną próbę symulacji faulu. Jeżeli chodzi o doświadczonego bramkarza ŁKS, to oprócz jednej parady po strzale z rzutu wolnego był dziś bezużyteczny. Można usprawiedliwiać, że źle interweniował przy pierwszej bramce, bo był rykoszet. Obrońcy Malarza powiedzą, że przy drugiej przede wszystkim krycie odpuścił Dominugez, a geniuszem błysnął Luqinhas. Nie ma natomiast wytłumaczenia na to jak Malarz zachował się przy trzeciej bramce. Pekhart uderzył piłkę głową, ta odbiła się przed linią bramkową i skozłowała do siatki przelatując nad bramkarzem, który miał ją na wyciągnięcie ręki.
Pod koniec meczu nie zabrakło negatywnych emocji. Trener Legii Czesław Michniewicz napomniany został żółtą kartką. Czerwone kartki zobaczyli, po kopnięciu Macieja Dąbrowskiego – Tomas Pekhart, po irracjonalnym faulu Pirulo i po niezgodnym z duchem sportu zachowaniu członek sztabu szkoleniowego Roland Thomas.
Siłą ŁKS jest młodzież.
Pierwszą bramkę dla ŁKS zdobył Jan Sobociński. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego znalazł się w odpowiednim miejscu i dołożył nogę. Sobociński rozegrał kapitalne zawody. Był najlepszym zawodnikiem ŁKS. Pewnie interweniował, był waleczny, uruchamiał kolegów długimi podaniami.
Piotr Janczukowicz udowodnił w swoim debiucie, że władze ŁKS nie pomyliły się ściągając go do klubu. Młody napastnik wykorzystał błąd Hołowni, złapał bramkarza na wykroku i skierował piłkę do siatki.
Na uwagę zasługuje sprowadzony do klubu zimą Rygaard. Duńczyk pierwszą połowę miał niemrawą, był niewidoczny, nie podejmował ryzyka. W drugiej wziął na siebie ciężar gry i razem z Dominguezem zdominowali środek pola. Nowy pomocnik ŁKS bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Jest wolny, ale swoje braki nadrabia techniką.
Mimo tego, że ŁKS przegrał mecz, w grze piłkarzy Wojciecha Stawowego można zauważyć pozytywną zmianę. Zespół gra dużo dojrzalej, agresywniej, stwarza sobie więcej okazji. Nieznaczna przegrana z Mistrzem Polski nie powinna zmartwić kibiców. Sam prezes PZPN Zbigniew Boniek, po meczu stwierdził, że ŁKS jest gotowy na powrót do ekstraklasy.
Fot: ŁKS Łódź