ŁKS pokonał w sobotni wieczór Ruch Chorzów na Stadionie Śląskim. Przed tym spotkaniem ŁKS grał już tylko o honor, ale drużyna gospodarzy wciąż miała szanse na miejsce w strefie barażowej.
W sobotę, 10 maja ŁKS pojechał do Chorzowa na spotkanie z Ruchem Chorzów. Gospodarze w przypadku wygranej z ŁKS-em cały czas miałby szanse na zajęcia szóstego miejsca w Betclic 1. Lidze. Byłoby to trudne, ale wciąż możliwe do zrealizowania. W innej sytuacji był ŁKS, który grał już tylko o honor.
Można było się spodziewać, że Ruch podejdzie do tego spotkania na 100%, ale po ŁKS-ie też należało spodziewać się tego samego, bo od kiedy drużynę prowadzi Ryszard Robakiewicz, przyjemnie ogląda się biało-czerwono-białych w akcji. Początek meczu pokazał, że Ruch jest świadomy stawki tego spotkania, bo już od 11. minuty prowadził 1:0 po trafieniu Miłosza Kozaka.
Później bramki strzelał jednak już tylko ŁKS, który rozegrał naprawdę bardzo dobre zawody i zasłużenie wygrał 3:1. Dla ŁKS-u ta wygrana to nic, więcej niż po prostu kontynuacja dobrej passy pod wodzą trenera Ryszarda Robakiewicza i przerwanie serii zwycięstw niebieskich, który przed meczem z ŁKS-em wygrał trzy razy z rzędu w Betclic 1. Lidze. Dla Ruchu przegrana w tym prestiżowym spotkaniu oznacza natomiast koniec jakichkolwiek marzeń na awans do PKO Ekstraklasy.
W tym momencie Ruch zajmuje 9. miejsce z 46 punktami na koncie. ŁKS jest na 11. lokacie i ma dwa oczka mniej. Istnieje szansa, że łodzianie zakończą te rozgrywki jeszcze przed ekipą prowadzoną przez Dawida Szulczka.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarz ŁKS-u: Spadła na mnie zasłużona krytyka