„Oceniamy pracę dyrektora sportowego na wielu płaszczyznach” – mówi główny udziałowiec ŁKS-u, Tomasz Salski.
W niedzielę Tomasz Salski, główny udziałowiec ŁKS-u przez ponad półtorej godziny odpowiadał na antenie Radia Łódź na pytania kibiców. Nie mogło zabraknąć tematu wzbudzającego szczególne emocje wśród fanów „Rycerzy Wiosny”, czyli oceny pracy dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły.
Jak więc Salski patrzy na pracę byłego gracza m.in. Arki Gdynia i Cracovii? -Nie wiem, czy trzeba wałkować cały czas temat pracy dyrektora sportowego. Nie mam pojęcia, jakie wyobrażenie pracy dyrektora Przytuły mają kibice. Mam wrażenie, że jest on często oceniany przez pryzmat tego jak w tej chwili punktuje pierwszy zespół oraz tego, że w sezonie 2019/2020 spadliśmy z Ekstraklasy. My jednak patrzymy na jego pracę na różnych płaszczyznach: począwszy od pracy akademii – jej struktur, pomysłu na szkolenie i grę, zgromadzenia grupy bardzo ciekawych, młodych trenerów, przez skauting piłkarzy, zarówno do pierwszej drużyny, jak i akademii czy wreszcie zebrania piłkarzy, którzy decydują dziś o sile naszego zespołu – powiedział Salski.
Główny udziałowiec ŁKS-u podkreślił też, że Przytuła nie może ponosić pełnej odpowiedzialności za bieżące wyniki pierwszej drużyny. -Pamiętajmy, że jest moment, w którym rola dyrektora sportowego się kończy. Moment, w którym trzeba wykorzystać potencjał zebranych ludzi: zbudować z nich drużynę, dobrać odpowiednią grupę w meczu przeciwko konkretnemu rywalowi. To jednak nie jest już rola dyrektora sportowego – powiedział.