Ełkaesiaccy marketingowcy z każdym miesiącem chcą coraz lepiej wykorzystywać możliwości, jakie daje im obiekt przy al. Unii. Podczas meczu z Chojniczanką zaprezentowali kilka drobnych, ale ciekawych zmian, które mogą sprawić, że mecze Biało-Czerwono-Białych będą jeszcze bardziej spektakularne.
Organizacja dnia meczowego to jedno z największych wyzwań w działalności współczesnego klubu piłkarskiego. Dziś mecze to już nie tylko czysto sportowe starcia, ale widowiska, które mają jak najmocniej angażować widzów i działać na wszystkie ich zmysły. Doskonale wiedzą to choćby w Polskim Związku Piłki Nożnej, który w ostatnich latach poważnie zainwestował w otoczkę towarzyszącą spotkaniom reprezentacji Polski. Meczom Biało-Czerwonych towarzyszy dziś studio na żywo nadawane z poziomu murawy, animacje dla kibiców, specjalnie przygotowana playlista, efektowny branding stadionu czy okolicznościowe filmy i grafiki.
ŁKS-owi daleko oczywiście do skali przedsięwzięcia, jakim jest organizacja domowych meczów drużyny Fernando Santosa, ale ełkaesiaccy specjaliści od marketingu sukcesywnie testują drobne zmiany, które mają pozwolić jak najpełniej wykorzystać możliwości Stadionu im. Władysława Króla i sprawić, że mecze przy al. Unii będą jak najbardziej widowiskowe. Mieliśmy więc już (przed meczem otwarcia) muzyczne występy na żywo czy (przy okazji starcia z Ruchem Chorzów) przedmeczowy program prowadzony z jednego ze studiów telewizyjnych zlokalizowanych pod koroną stadionu. To były jednak jednorazowe, okolicznościowe pomysły wprowadzane w życie z okazji wyjątkowo ważnych i medialnych spotkań. Podczas meczu z Chojniczanką mogliśmy zobaczyć kilka pomysłów, które nie są może aż tak spektakularne, ale mają za to szansę na to, żeby stać się stałymi elementami dni meczowych na obiekcie przy al. Unii.
Pierwsza, na pozór drobna zmiana towarzyszyła wykonaniu przedmeczowej pieśni kibiców ŁKS-u – piosenki Rodowici ŁKS zespołu The Bootels (która funkcjonuje zresztą od niedawna w wersji odświeżonej z okazji klubowego jubileuszu – w pierwszej zwrotce słyszymy Tu mocniej biją nasze serca / Od stu piętnastu pięknych lat zamiast od stu dziesięciu pięknych lat). Utwór śpiewany przez Andrzeja „Żuka” Żukiewicza został wyraźnie przyciszony podczas drugiego refrenu. Dzięki temu śpiew kibiców ŁKS-u robił jeszcze większe wrażenie, bo nie zakłócał go system potężnych stadionowych głośników. To rozwiązanie stosowane powszechnie na stadionach Polski i Europy – przykładem choćby słynne liverpoolskie You’ll Nver Walk Alone, którego śpiewanie kibice The Reds rozpoczynają z podkładem muzycznym w tle, a kończą całkowicie a capella. Przy al. Unii była to zupełna nowość i przyzwyczajeni do obecności podkładu kibice stracili nieco synchronizację w momencie, w którym muzyka została ściszona, ale całość brzmiała efektownie i pomysł jest z pewnością wart powtórzenia przy kolejnej okazji.
Drugi ciekawy pomysł dotyczy świętowania bramek zdobywanych przez „Rycerzy Wiosny”. Od kilku sezonów „cieszynkom” Biało-Czerwono-Białych towarzyszy ełkaesiacki goaltune – rockowa wersja Prząśniczki Stanisława Moniuszki. Organizatorzy niedzielnego spotkania postanowili dołożyć do muzyki efektowny pokaz świateł – lampy naprzemiennie zapalały się i gasły, a następnie światło „obiegało” koronę stadionu. Projektowanie takich spektakularnych sekwencji jest możliwe dzięki temu, że na Stadionie Króla zamontowano lampy LED, które od razu po włączeniu świecą pełnym blaskiem, bez konieczności ich rozgrzewania [więcej TUTAJ].
ŁKS stara się też coraz intensywniej wykorzystywać zamontowane na stadionie telebimy. Są one oczywiście dużo mniejsze niż zakładał pierwotny projekt [więcej TUTAJ] i zapewne nie dla wszystkich fanów wyświetlane na nich napisy są czytelne, ale i tak stwarzają możliwości niedostępne na starym stadionie ŁKS-u. Na ekranach można więc zobaczyć nie tylko zegar odmierzający czas trwania meczu czy wynik spotkania. Wyświetlany jest też na nich tekst piosenki The Bootels (co ułatwia wspólne śpiewanie), zdjęcia strzelców bramek czy okolicznościowe grafiki towarzyszące analizie VAR oraz podawaniu przez spikera statystyk dotyczących frekwencji.
Mowa więc o zmianach drobnych, nie rzucających się od razu w oczy. Warto jednak je docenić – są dowodem na to, że ełkaesiaccy marketingowcy czerpią inspirację od najlepszych i zależy im na tym (nawet jeśli będą zmierzać do tego celu małymi kroczkami), żeby mecze „Rycerzy Wiosny” były (także w pozapiłkarskim wymiarze) widowiskami jak najmocniej angażującymi kibiców.