– Przygotowujemy się w ten sam sposób co do każdego meczu. W środę mieliśmy kilka zmian w składzie. Wszyscy zawodnicy, których mamy w kadrze są potrzebni. To dopiero szósta kolejka, może pojawić się zmęczenie pod koniec meczu, ale nie mam obaw – powiedział przed meczem Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Szkoleniowiec dokonał tylko jednej zmiany. Spotkania z beniaminkiem Fortuna 1. Ligi nie rozpoczął Kelechukwu. Zamiast niego zagrał Bartosz Biel, który dał niezłą zmianę w meczu z Puszczą. Dla ełkaesiaków był to mecz niezwykle ważny. Trzy punkty pozwalały im przeskoczyć w tabeli liderującą Wisłę Kraków.
Łatwo nie było. Chociaż ełkaesiacy już po pięciu minutach egzekwowali rzut wolny pośredni w polu karnym rywala, to Pirulo podał za mocno do Kamila Dankowskiego, który zdołał uderzyć, ale nieczysto. To niestety tyle z pozytywów w pierwszej połowie.
Po kwadransie łodzianie oddali inicjatywę Stali. Rzeszowianie próbowali gry dośrodkowaniami, ale żaden z nich nie był w stanie zamknąć akcji. Dopiero akcja Kłosa i Olejarki z 32. minuty sprawiła, że piłka znalazła się w bramce strzeżonej przez Dawida Arndta. Na szczęście wcześniej zawodnik Stali był na spalonym.
Obrona zespołu z Rzeszowa nie grała najlepiej, ale ŁKS-owi brakowało pewności siebie. Michał Trąbka mógł wykorzystać błąd defensywny gospodarzy. Udało mu się przejąć piłkę i mógł wychodzić sam na sam, ale nie zdołał opanować futbolówki.
Chociaż brakowało mu pewności siebie z poprzednich meczów, to Arndt był najlepszym zawodnikiem ŁKS-u w pierwszej połowie. Naprawiał błędy obrony, parował i łapał trudne piłki. Najważniejszą interwencję wykonał po strzale Olejarki z bliskiej odległości. Młodemu bramkarzowi udało się sparować piłkę nad poprzeczką.
Chwilę później Stal mogła mieć rzut karny, bo według niej jeden z piłkarzy ŁKS-u zagrał ręką. Po analizie VAR nie podyktowano “jedenastki”.
Druga połowa zaczęła się dla ŁKS-u tragicznie. Z pozoru niegroźna kontra Stali zakończyła się samobójczym golem Bartosza Szeligi. Piłkarz z Rzeszowa dośrodkowywał piłkę w pole karne, środkowi obrońcy zespołu z Łodzi byli źle ustawieni i nie wiedzieć czemu, Szeliga zdecydował się wybijać futbolówkę na rzut rożny. Zamiast tego, piłka odbiła mu się od nogi i mimo interwencji Arndta wpadła do bramki.
Jakby tego było mało ŁKS stracił Mateusza Kowalczyka. Młodzieżowiec, który w poprzednich meczach robił furorę został brutalnie sfaulowany przez Bartłomieja Poczobuta i nie był w stanie kontynuować gry.
Na boisku pojawili się Kelechukwu i Dawid Kort. Skrzydłowy już przy pierwszym kontakcie z piłką przeprowadził groźną akcję w ofensywie. Niestety wcześniej był na spalonym. Chwilę później groźnie uderzył zza pola karnego, ale trafił w poprzeczkę.
Niestety, chociaż Stal pozwalała ŁKS-owi na coraz więcej, trener tym razem chyba nie trafił ze zmianami. Nelson Balongo miał jedną dogodną sytuację, ale uderzył za lekko. Władysław Ochrończuk i Dawid Kort nie wnieśli dodatkowej kreatywności w grę ełkaesiaków. Najlepszy na boisku był Kelechukwu, ale to i tak było za mało.
ŁKS przegrał z beniaminkiem Fortuna 1. Ligi. Szkoda, bo szansa na objęcie prowadzenia w tabeli była doskonała. Z drugiej strony, należy pamiętać, że wszyscy w łódzkim klubie studzą emocje i przypominają, że przed łodzianami wiele pracy.
Stal Rzeszów – ŁKS 1:0 (0:0)
1:0 Szeliga, gol samobójczy 47.
Stal Rzeszów: Pęksa – Kłos (72. Piątek), Poczobut, Prokić (72. Michalik), Marczuk, Małecki, Wrona, Góra, Głowacki, Wolski, Olejarka (82. Sadlocha)
ŁKS: Arndt – Dankowski, Dąbrowski, Monsalve, Szeliga – Kuźma (65. Ochrończuk), Trąbka (81. Moreno), Kowalczyk (55. Kort)– Pirulo, Biel (55. Kelechukwu)– Janczukowicz (65. Balongo)
żółte kartki:. Poczobut, Kłos, Małecki, Peksa – Kowalczyk, Monsalve
1 Comment
A ilu było kibiców?