Nie tak niedzielne popołudnie wyobrażali sobie kibice ŁKS-u. Ich ulubieńcy przegrali na Stadionie Króla z Ruchem Chorzów w meczu 15. kolejki Betclic 1. Ligi. Dla łodzian było to trzecie z rzędu spotkanie bez strzelonego gola na własnym obiekcie.
W ramach 15. kolejki Betclic 1. Ligi na Stadion Króla przyjechał rozpędzony Ruch Chorzów. Niebiescy mają za sobą świetny październik, w którym wygrali wszystkie, trzy ligowe mecze i jeden w Pucharze Polski. Łącznie podopieczni Dawida Szulczka mieli na koncie cztery zwycięstwa z rzędu we wszystkich rozgrywkach.
ŁKS również miał powody do zadowolenia, wygrał trzy z czterech spotkań w październiku i żadnego nie przegrał, ale w ostatnich tygodniach podopieczni Jakuba Dziółki lepiej spisywali się na wyjazdach. Ełkaesiacy w ostatnich dwóch meczach przed własnymi kibicami nie wygrali ani razu i nie zdobyli żadnego gola. Spotkanie z Ruchem miało zakończyć tę krótką, ale niechlubną serię.
CZYTAJ TAKŻE: Piłkarz ŁKS-u jest w śpiączce. Potrzebna krew
Nad pierwszą połową tego dobrze zapowiadającego się spotkania należy jednak spuścić kurtynę milczenia. Pierwsze 45 minut rywalizacji przy Al. Unii Lubelskiej 2 w Łodzi całkowicie rozczarowało. Spotkanie było nudne, a na boisku nie działo się absolutnie nic. Łącznie oglądaliśmy tylko jeden celny strzał i to niskiej jakości.
Do pracy piłkarze wzięli się dopiero po zmianie stron. Już w pierwszej akcji powinno być 1:0 dla ŁKS-u. Arasa wypatrzył w polu karnym Pirulo, ten nawinął Sadloka i uderzył na bramkę Ruchu. Bardzo dobrze z próbą Hiszpana poradził sobie jednak Turk. Ta niewykorzystana sytuacja zemściła się na gospodarzach bardzo szybko. Trzy minuty później to chorzowianie trafili do siatki. Ventura dograł do Barańskiego, który dobrze futbolówkę przyjął i uderzył płasko tuż przy słupku bramki strzeżonej przez Aleksandra Bobka.
ŁKS rzucił się do odrabiania strat i zaczął dominować. Dużo lepiej zaczął grać Michał Mokrzycki, który schodził do prawej strony i z bocznego sektora stwarzał sporo kłopotów gościom. Bardzo dobrą sytuację znów miał Pirulo, który dostał świetne podanie od Kupczaka. Hiszpan wpadł w pole karne, ale za długo zwlekał z oddaniem strzału i wygonił się pod linię końcową. Zostało mu tylko wrzucić piłkę wzdłuż bramki, ale zrobił to niedokładnie.
ŁKS do samego końca przebywał z piłką na połowie Ruchu, ale łodzianie nie mieli pomysłu, jak przebić się przez zasieki obronne gości. Nie było to wielkie spotkanie zarówno ze strony ŁKS-u, jak i Ruchu, ale to kibice z Chorzowa będą świętować po bardzo ważnym zwycięstwie.
ŁKS Łódź 0:1 Ruch Chorzów
0:1 – Bartłomiej Barański 49′
ŁKS: Bobek – Dankowski, Gulen, Wiech, Głowacki – Kupczak, Mokrzycki, Pirulo (Wysokiński 64′) – Balić (Młynarczyk 57′), Arasa, Feiertag (Sitek 65′)
Ruch: Turk – Sadlok (Moneta 80′), Lukić, Konczkowski, Szymański – Ventura, Mezghrani, Barański (Karasiński 80′), Kozak (Góra 89′), Szwoch – Novothny (Szczepan 80′)
CZYTAJ TAKŻE: ŁKS Commercecon Łódź z piątym zwycięstwem w tym sezonie