Loża prezydencka na stadionie przy al. Piłsudskiego 138 to bohaterka prawdziwej telenoweli, która trwa już od kilku tygodni. Jest jej ciąg dalszy.
Loża pozostaje do dyspozycji władz Łodzi (obiekt jest miejski), ale urzędnicy dzielili się nią z klubem. Pisząc jednak delikatnie – były zgrzyty, chociaż ostatnio już właściwie poważne kłótnie. Efekt ich jest taki, że Widzew nie zaprasza już tam swoich gości, mimo że bardzo potrzebuje miejsc dla VIP-ów i oficjeli. Co ciekawe jednak, od dwóch spotkań w Sercu Łodzi, do loży nie przychodzą także władze miasta. W ogóle ta pozostaje pusta. To fatalnie, bo stadion pęka w szwach, nie wszyscy chętni mogą być na meczach, a w loży nie ma nikogo.
CZYTAJ TAKŻE >>> Widzew idzie śladem Rakowa, a Niedźwiedź Papszuna
Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kibiców „Tylko Widzew”, to samo, które prowadzi m.in. Widzewską Orkiestrę Widzewskiej Pomocy i wiele naprawdę pożytecznych akcji, zwróciło się z oficjalnym pismem do prezydent miasta Hanny Zdanowskiej i prezesa MAKiS-u Sławomira Woracha, by na meczu z Rakowem w najbliższą niedzielę, w loży mogły usiąść dzieci wraz z opiekunami. Catering i wszystko, co trzeba, zapewni Stowarzyszenie. Poniżej pismo OSK “Tylko Widzew”.
Obecnie OSK „Tylko Widzew” czeka na odpowiedź ze strony miejskich urzędników. Przypomnijmy, że, zgodnie z zapowiedzią sekretarza Wojciecha Rosickiego, władze Łodzi były gotowe usiąść do rozmów z kibicami Widzewa, ale bez udziału prezesa klubu. Tak się składa, że Mateusz Dróżdż w ten pomysł zaangażowany nie jest, co sprawia, że szanse na pozytywne zakończenie sprawy rosną. Choć czasu jest coraz mniej, bo mecz Widzewa z Rakowem już w najbliższą niedzielę 2 października, o godzinie 17:30.
CZYTAJ TAKŻE >>> Kolejny piękny stadion w ekstraklasie. Widzewiacy byli pod wrażeniem