Wielkimi krokami zbliżają się derby Łodzi, mecz inny niż wszystkie. Miałem okazję występować w wielu spotkaniach o podobnym charakterze, nie tylko derbach Łodzi, ale też Dolnego Śląska, Górnego Śląska czy wręcz derbach Polski. Obojętnie jakie to miasto czy region, emocje w takim spotkaniu są niesamowite.
Ja – z racji swojego pochodzenia – najbardziej przeżywałem oczywiście derby Łodzi, chociaż nigdy nie zapomnę bramki strzelonej w barwach Górnika Zabrze w samej końcówce meczu przeciwko Ruchowi w Chorzowie. Nie boje się tego powiedzieć głośno: to jeden z najpiękniejszych momentów w moim piłkarskim życiu. Po powrocie do Zabrza na stadionie Górnika czekało na nas kilka tysięcy kibiców. Taki to właśnie jest urok zwycięskich derbów.
CZYTAJ TEŻ: Kapitan ŁKS-u: „Derby to walka o piłkarską nieśmiertelność”
Emocje lokalnej rywalizacji przeżywałem najpierw jako kibic, kiedy z ojcem chodziliśmy na derby. Do dzisiaj pamiętam bramkę Marcina Danielewicza czy zwycięski remis, który był ważnym krokiem w kierunku mistrzostwa polski w 1998 roku. Dobrze znam jednak również smak porażek. Skrajnych emocji doznawałem później również jako piłkarz.
Mecze z Widzewem były dla mnie derbami zawsze, niezależnie od tego w jakim klubie w danym momencie grałem przeciwko temu klubowi. Reprezentując Śląsk Wrocław miałem nawet taką passę, że co mecz notowałem asystę albo strzelałem zwycięska bramkę. Szczególnie wyjątkowa była ta strzelona na 2:1 na stadionie Widzewa, przybliżająca nas do mistrzostwa Polski, a mi pozwalająca zamanifestować swoją radość „pod zegarem”. O takich okolicznościach jako wychowanek ŁKS-u marzysz od dziecka.
NIE PRZEGAP: Legenda Widzewa i ŁKS-u: “Rozumiem Ramireza, taka jest piłka”
O tych meczach mówi się tydzień przed i tydzień po. W piłkarzach siedzą wówczas niesamowite emocje. Pamiętam, jak w ŁKS-ie było tylu wychowanków, że tak bardzo chcieliśmy wygrać derby, że po prostu wszyscy się spalaliśmy. Aż do czasu pamiętnego meczu w 2008 roku, kiedy zwyciężyliśmy 2:0 po bramkach Tomka Kłosa i Marcina Adamskiego.
W tym meczu większe szanse na zwycięstwo będzie miała ta strona, która pierwsza opanuje emocje, chociaż ja skłaniam się ku remisowi. Co prawda w lepszych nastrojach przystępuje do tego meczu ŁKS, po zwycięskim golu w doliczonym czasie gry w starciu z Koroną Kielce, ale potencjał tych drużyn jest porównywalny. Szkoda tylko, że ten mecz odbędzie się bez udziału kibiców ŁKS-u…
Łukasz Madej, były piłkarz ŁKS-u Łódź i reprezentant Polski
derbyderby ŁodziŁKS ŁódźŁukasz MadejPKO EkstraklasaWidzew Łódź