„Jestem wkurzony.” „Jak można tak przegrać z Zagłębiem? Piłkarzom nie chce się biegać.” „Brakuje im ambicji.” „Tym zespołem trzeba wstrząsnąć.”
Czytając komentarze niektórych kibiców Widzewa na forach tej drużyny i na portalach społecznościowych miałem takie wrażenie, jakbym czytał opinie kibiców Lecha. A przecież nie ma chyba bardziej skrzywdzonej i sfrustrowanej grupy fanów w Ekstraklasie niż ci z Poznania, więc mówimy o rozczarowaniu dużego kalibru. Czy słusznie?
Podkreślałem na forum „Łódzkiego Sportu” wielokrotnie, że Widzew nie jest tak dobry, jak wskazywałaby szczątkowa tabela tegorocznych dokonań, przygotowywana przed meczem w Mielcu albo po spotkaniu z Ruchem Chorzów. Przypomnijmy: Widzew był w niej taki, jak znany przed laty zespół, czyli TOP. Używałem tutaj, co ciągle przypominam, by nie umknął nam kontekst i bym nie musiał znów tego dokładnie wyjaśniać, że używałem określenia „ligowy średniak”, traktując to średniactwo lub przeciętniactwo jako powód do zadowolenia w tym konkretnym sezonie, gdy wreszcie kibice Widzewa dostali w prezencie od klubu bardzo spokojną wiosnę. Tej drużyny, w tym składzie, naprawę nie było stać na nic więcej niż spokojne utrzymanie w Ekstraklasie – czego udało się dokonać w bardzo dobrym stylu, już w kwietniu – i pojedyncze mecze, które wprawią fanów w stan euforii (przykładem oczywiście spotkanie Widzew – Legia 1:0). Daniel Myśliwiec musi spokojnie selekcjonować zawodników, budować skład pod kątem swoich oczekiwań wobec graczy na poszczególnych pozycjach i planów taktycznych, a potem tych piłkarzy, na których chce stawiać, rozwijać tak, jak choćby Mateusza Żyrę, który nagle, w wieku 25 lat, stał się wyróżniającym stoperem w Ekstraklasie. I mojej oceny nie zmieni fakt, że dramatycznie wyglądała jego biegowa rywalizacja z Mateuszem Wdowiakiem oraz szydera z tym związana – on nie jest typem gracza bazującego na szybkości, nie za liczbę sprintów rozlicza się go w meczu, nie on powinien ścigać się w tym miejscu z tym przeciwnikiem. Ale łatwo wziąć go na cel, podobnie jak Widzew po serii trzech porażek. To ostatnie brzmi dość strasznie, prawda? Podobnie jak statystyka, że Widzew wygrał tylko jedno z ostatnich pięciu spotkań. Ale przypomnę, to tylko wycinki.
NIE PRZEGAP: Dominik Kun odejdzie z Widzewa. Sebastian Kerk też?
Wracając więc do szerokiego obrazu. Fakty? Łodzianie skończą sezon na którymś z miejsc 8-11 i o ile spotkania z Zagłębiem musi być żal, bo przecież ta porażka może sprawić, że klub straci ponad milion złotych i kilka punktów w tzw. Rankingu historycznym, to przecież realnie miejsce to oddaje potencjał Widzewa. Gdy zerkniemy na tabelę za ostatnich 25 kolejek, gdy zespół objął Daniel Myśliwiec, też widzimy go na miejscu ósmym z 35 punktami. To przyzwoity wynik. Na miarę solidnego średniaka, jakim jest Widzew przy obecnym budżecie i składzie. By patrzeć w górę, potrzeba wzmocnień, więc letnie okienko transferowe da odpowiedź, jak długo łodzianie pozostaną na tej ziemi niczyjej, O KTÓREJ PISAŁEM TUTAJ, w poprzednim felietonie.
Z Zagłębiem Lubin można było zremisować, a nawet wygrać. Miał przecież swoją szansę Fabio Nunes, gdy świetnie wszedł w obronę, a wiadomo, że gdy Widzew odrabia straty, doping publiczności niesie go niesamowicie. Tym razem się nie udało, a na domiar złego trzeciego gola strzelili lubinianie i stało się coś, co dawno przy al. Piłsudskiego nie miało miejsca – część fanów zaczęła wcześniej wychodzić ze stadionu. A przecież ta drużyna zasłużyła na wsparcie.
Wiadomo – Widzew przegrał przed swoją świetną publicznością aż 7 razy, nikt nie poniósł u siebie w tym sezonie więcej porażek. Ale z drugiej strony grał bezkompromisowo, zdobył w Łodzi aż 27 punktów a ma szansę na 30 i to już wynik całkiem niezły. Taka liczba porażek przytrafić się nie powinna, ale na nią też trzeba spojrzeć w szerszym kontekście, właśnie tych zdobywanych punktów. I w kolejnym sezonie twierdzę przy al. Piłsudskiego lepiej ufortyfikować.
W meczu z Zagłębiem bardzo brakowało też Bartka Pawłowskiego. Poświęcił się dla drużyny, schował osobiste ambicje do kieszeni i odpuścił łatwiejsze granie w bocznych sektorach boiska na rzecz pracy w środku pola. Takiego lidera, zachowując odpowiednia proporcje, brakowałoby w każdej drużynie świata. Ludzi niezastąpionych nie ma, ale wszędzie są tacy piekielnie trudni do zastąpienia i Bartek na pewno do nich należy. Na każdej drużynie strata lidera i najlepszego piłkarza zrobiłby wrażenie – zrobiła także na łodzianach.
ZOBACZ TEŻ: Widzewiacy wypunktowani, dzielni kibice załamani [ZDJĘCIA TRYBUN]
Powodów porażki z lubinianami jest więc kilka, ale jakkolwiek rozumiem frustrację wielu kibiców – bo kibic jak wiadomo chce oglądać tylko wygrane – nie rozumiem jej poziomu. Transparenty „Mamy k.. dość” i oprawy „Wstyd” najlepiej zostawić innym, tym , którzy w przeciwieństwie do Widzewa przeżyli naprawdę koszmarny sezon, a których Widzew może w najbliższy weekend jeszcze bardziej pogrążyć, odkupując winy za słabsze ostatnio wyniki. Tam – w Poznaniu i w Szczecinie, a także w Warszawie, choć w mniejszym stopniu – naprawdę się pali. Przy al. Piłsudskiego jest tymczasem trochę dymu, ale czujniki alarmowe nie mają powodów się włączać. Ani nie był Widzew wcześniej tak mocny, jak niektórym zaczęło się wydawać, ani teraz tak słaby, jak twierdzi część fanów, obserwujących głównie wyniki. Ot, majowym zwyczajem kibice rozpalili grilla, takiego z piłkarzami pierwszej drużyny, i powiedzieli co im leży na wątrobach. Warto więc wziąć sobie to do serca, solidnie zaplanować letnie wzmocnienia i efektownie zakończyć naprawdę dobry sezon. By nikt nie miał wątpliwości, że był on naprawdę bardzo udany.
Żelisław Żyżyński, Canal+Sport
1 Comment
Bardzo cenię Pana feletony, ale dzisiaj należy spojrzeć nie tylko szeroko ale i w szczególe.
A szczegół jest taki, że Zagłębie to średniak, i z tym średniakiem przegrywamy w tragicznym stylu. Było 1:3, spokojnie mogło być 1:6. O ile ja jestem w stanie przeżyć takie porażki jak z Wartą – bo jeden gol to (przypadkowe) piłkarskie jaja, drugi jeszcze większe (bo to nie tylko pseudo podanie ale i jak wyjaśnił sam zdobywca gola kopnięcie żeby kopnąć z czego wyszła bramka kolejki), to jednak z Zagłębiem popełniliśmy ogrom błędów. I są to błędy popełnione tak w meczu, przed nim, jak i w okienkach transferowych. I jeśli nie wymienimy większości obrony to albo nie będziemy już średniakiem, albo musimy zacząć grać kompletnie inaczej – stojąc cały czas w obronie, aby wozy z węglem nie musiały pokazywać jakie są wolne.