Po sezonie Marek Papszun rozstanie się z Rakowem Częstochowa. Jak się okazuje, w przeszłości mógł pracować w Widzewie.
W środę właściciel Rakowa Michał Świerczewski wspólnie z Papszunem ogłosili, że po sezonie ich drogi się rozchodzą, nowego kontraktu nie będzie. Nawet, jeśli zespół spod Jasnej Góry zdobędzie mistrzostwo i Fortuna Puchar Polski. To poruszyło lawinę spekulacji, kto zastąpi Papszuna. Wśród kandydatów na to stanowisko jest m.in. Janusz Niedźwiedź. W poniedziałek Świerczewski ma zdradzić, kiedy ogłosi nazwisko nowego trenera.
CZYTAJ TEŻ: Prezes Widzewa zabiera głos w sprawie przyszłości trenera i… swojej
Ale wróćmy do Papszuna. Szkoleniowiec nie wie jeszcze, gdzie będzie pracował w przyszłym sezonie. Wiemy natomiast, że kiedyś mógł pracować w Widzewie. Jego kandydatura była rozważana dwukrotnie. Tak przynajmniej twierdzą byli działacze łódzkiego klubu, którzy wtedy w nim byli. Michał Wlaźlik, były dyrektor sportowy w Widzewie, napisał na Twitterze, że 8 lat temu, czyli rok przed tym, jak Papszun objął Raków, prowadzone były z nim rozmowy w kontekście pracy przy al. Piłsudskiego 138, ale ostatecznie odrzucono tę kandydaturę.
Z kolei Jarosław Matusiak, były wiceprezes łódzkiego klubu z ramienia Murapolu, który w 2018 roku miał przejąć klub, ale ostatecznie się wycofał, napisał, że Papszun był blisko przyjścia. „Przy inwestycji w Widzew trener Papszun był rozważany na równi z trenerem, który ostatecznie miał udźwignąć ciężar wielkiego klubu. Cieszę się, że zakończył po swojemu przygodę z Rakowem. To znakomity trener” – napisał.
Janusz Niedźwiedź ma ważny kontrakt z Widzewem, ale jeśli okazałoby się, że to on odejdzie do Rakowa, to może do Widzewa przyjdzie Papszun? Będzie przecież wolny od lipca. Może do trzech razy sztuka?