Zrobiliśmy dokładnie wszystko to, na czym nam zależało. Wymagało to od nas wiele pracy i było bardzo trudne. Przeprowadziliśmy łącznie 36 transakcji, sprowadziliśmy 14 nowych zawodników, przedłużyliśmy niektóre kontrakty. Było niezwykle intensywnie, ale “na papierze” wszystko wygląda bardzo optymistycznie i dobrze – mówi w rozmowie z TVP Sport Mindaugas Nikolicius.
Widzew latem rzeczywiście był niezwykle aktywny. od pierwszego do ostatniego dnia okna. Dyrektor sportowy Widzewa miał wyjątkowo dużo pracy. Ten okres podsumował w rozmowie z Jakubem Kłyszejko.
Litwin przyznał, że rzeczywiście latem klub wydał na wzmocnienia około 7 milionów euro.
– Tak, to prawdziwa kwota, jeśli chodzi o wszystkie nasze inwestycje. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować naszemu właścicielowi oraz prezesom. Na każdym kroku czułem ich wsparcie i ogromne zaufanie. Tak, jak już wspominałem, to nie było łatwe lato. Było bardzo intensywne. Jestem szczęśliwy, że wszyscy w klubie tworzymy jeden zespół. Codzienna komunikacja z Robertem Dobrzyckim i Michałem Rydzem jest świetna. Cała społeczność Widzewa spisała się w ostatnich miesiącach bardzo dobrze. Mocno pomogła mi w bieżącej pracy. Czasami nie ze wszystkim było idealnie, ale w piłce nigdy tak nie jest. Liczy się końcowy efekt i w tym momencie mogę powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni z dotychczasowych działań – powiedział Niko.
Mówił też o pozycjach na boisku i konkretnych zawodnikach. Padło np. pytanie o sytuację Rafała Gikiewicza, który nie tylko stracił pozycję bramkarza nr 1, ale nawet rezerwowego, bo Widzew ściągnął Macieja Kikolskiego oraz Veljko Ilicia. – Zdecydowaliśmy się pójść w innym kierunku jako klub. Takie było nasze strategiczne podejście. Chcieliśmy sprowadzić młodszych, perspektywicznych zawodników na tę pozycję – przyznał Niko dodając, że obaj mogą się w Widzewie bardzo rozwinąć. Zapewnił przy tym, że w klubie nie mieli żadnych problemów z Gikiewiczem.
CZYTAJ TEŻ: Tego Widzew powinien się wstydzić. Jest najgorszy w lidze
– Była to po prostu strategiczna decyzja klubu. Zdecydowaliśmy się na długofalową zmianę. Rafał jest świetną osobą i bardzo dobrym fachowcem. Nie szukajmy tu drugiego dna, nie wydarzyło się nic więcej. Latem rozpoczęliśmy nowy projekt i uznaliśmy, że w tym momencie trzeba dokonać też ważnej zmiany w bramce. Postanowiliśmy szerzej spojrzeć na przyszłość klubu – stwierdził.
Dyrektor chwalił też Mariusza Fornalczyka, mimo że ten nie strzelił jeszcze gola i nie zaliczył asysty.
– Mieliśmy 21 kandydatów na tę pozycję i Mariusz był dla nas numerem jeden na liście. Nie było go łatwo przekonać do transferu, ponieważ miał wiele propozycji. Nie tylko z Polski, lecz również z zagranicznych lig. Chciałbym też podziękować jego agentom. Oni docenili nasz projekt i również chcieli, aby Fornalczyk trafił do Łodzi. Sam piłkarz również uwierzył w Widzew. Moim zdaniem jest to jeden z najlepszych zawodników młodego pokolenia w Polsce – powiedział oraz dodał, że Fornalczyk jest świetnym zawodnikiem z wielkimi umiejętnościami. – Z czasem się rozkręci, da nam bramki i asysty, dryblingi, dośrodkowania. Nie mam żadnych wątpliwości, że Mariusz niebawem będzie gwiazdą ligi – stwierdził.
Nikolicius odniósł się też do opinii, że Widzew płaci piłkarzom ogromne pieniądze.
– Myślę, że to trochę jedynie spekulacje medialne, że my tu płacimy, nie wiadomo ile. Niektórzy ludzie lub kluby czasami chcą pokazać swoją nieudolność i nie skupiają się na swojej pracy, lecz szukają czegoś złego u konkurencji. Nie obrażam się na to, nie jestem zdziwiony, ponieważ tak działa piłka nożna. Gdyby piłka była tylko biznesem, to miejsca na podium zawsze zajmowaliby ci, którzy wydają najwięcej. Tak się jednak nie dzieje. Nie mogę ci teraz powiedzieć, że Widzew będzie w TOP3, ponieważ zapłacił siedem milionów euro za nowych zawodników. Ludzie czasami lubią dodawać pewne rzeczy lub coś sobie dopowiadać. Oczywiście, zapłaciliśmy duże pieniądze, ale to były inwestycje – stwierdził.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.
Mariusz FornalczykMindaugas Nikoliciustransfery WidzewaWidzew Łódź