Nie będę ukrywał, że było to bolesne patrząc na zespół, który tam tworzyliśmy – mówi o swoim odejściu z Widzewa Mateusz Dróżdż, prezes Cracovii.
W sobotę Widzew zagra z Cracovią, której prezesem jest właśnie Mateusz Dróżdż. Były sternik łódzkiego klubu czeka na to spotkanie.
Dróżdż kieruje Cracovią od stycznia. Za sobą ma już mecz z Zagłębiem Lubin, którego był w przeszłości prezesem (padł remis), teraz czas na pojedynek z Widzewem.
W wywiadzie, jakiego udzielił portalowi Sportowy24 (można go przeczytać m.in. w Dzienniku Łódzkim), prezes Pasów mówił głównie o swoim nowym klubie i drużynie, ale padły też pytania o Widzew. Ten wątek zaczął się od pytania, czy w razie porażki z łódzką drużyną pracę może stracić trener Jacek Zieliński. – Zmiany na tym stanowisku to coś, co nie jest fajne, nie chciałbym tego robić. Trener ma pełne moje zaufanie. Nie przyjmuję innego wyniku niż zwycięstwo z Widzewem – powiedział Dróżdź. – Trener Zieliński ma umowę z Cracovią i ma ją wypełnić do końca sezonu, zgodnie z tym co sobie założyliśmy przed rundą. To jest cel, który wszyscy sobie postawiliśmy.
Zapytano go również, czy rozstanie z Widzewem było bolesne, czy się z tym liczył. – Nie będę ukrywał, że było to bolesne patrząc na zespół, który tam tworzyliśmy. Odejście było jakie było, w sensie relacji z Tomaszem Stamirowskim (właściciel), Remigiuszem Brzezińskim (członek rady nadzorczej Widzewa). Jak stanęła kwestia mojego absolutorium to powiedziano mi wprost, że jak przyjdę na walne zgromadzenie to tego absolutorium nie dostanę. Po tym, ile człowiek zostawił tam serca i pracy i widzę jak te schematy wypracowane działają, to rzeczywiście jest… – odpowiedział i dodał, zapytany o to, czy czuje żal. – Może nie żal, ale uświadamiam sobie, ile zrobiłem dla tego klubu, a przez zachowanie paru osób odejście rzeczywiście było głośne. Widzew zawsze będzie dla mnie klubem szczególnym, tak samo jak ludzie, z którymi pracowałem. Nie mogę się doczekać ich przyjazdu w sobotę. Część z nich wybiera się na mecz, ale też specjalnie do byłego prezesa.