ŁKS pokonał Skrę Częstochowa, a pierwszego gola dla ełkaesiaków w historii nowego obiektu strzelił Mateusz Kowalczyk. To środkowy pomocnik, który w tym sezonie po raz pierwszy wyszedł w wyjściowym składzie na mecz z częstochowianami.
– Mateusz to piłkarz, którego chciałbym mieć w środku pola. Odbiera dużo piłek, kreuje akcje i potrafi się znaleźć w polu karnym. Brakuje mu doświadczenia, musi nauczyć się umiejętnie dysponować swoimi siłami, to nie jest łatwe granie. Musimy nim dobrze sterować, ale jeśli chodzi o pozostałe cechy pozostałe to ma papiery na granie. Dajmy mu spokojnie pracować. Nie chciałbym, żeby wokół niego było za dużo szumu – chwalił młodego zawodnika Kazimierz Moskal, trener ŁKS-u.
Czytaj także: Kowalczyk ma papiery na granie.
Środkowy pomocnik nabiera pewności siebie i jest gotowy odgrywać coraz większą rolę w ŁKS-ie.
– Czuję się już innym zawodnikiem. Pół roku temu, zaczynając przygodę w ŁKS-ie, przechodziłem z rezerw, ponieważ nigdy nie miałem styczności z większą piłką. Inaczej trochę było już po dwóch obozach, jak i po reprezentacji. Złapałem dużo pewności siebie i czuję się już zawodnikiem pierwszej drużyny, mogę rywalizować z każdym i dawać jakość drużynie – powiedział Kowalczyk.
Młodzieżowy reprezentant Polski jest zadowolony z przebiegu meczu.
– Moim zdaniem fajnie udało nam się zdominować całą pierwszą połowę, myślę, że to jedno z lepszych pierwszych połów od dawna. Mieliśmy też sytuacje. Szkoda bramki straconej, bo uważam, że gdyby udało nam się strzelić na 2:0, to nie byłoby niepotrzebnych nerwów, bo gra wyglądała naprawdę fajnie i wszystko funkcjonowało, jak należy – skomentował strzelec pierwszego gola dla ŁKS-u na stadionie Króla.