– Mówiąc szczerze, zaskoczyło mnie to, jak wiele w ŁKS-ie jest do poprawy. Podjęto sporo błędnych decyzji i przepalono sporo pieniędzy, mam na myśli zwłaszcza sprawy transferowe. Za nami bardzo nieudane letnie okienko. Mogę powiedzieć jedno – to się na pewno zmieni. Z błędów muszą zostać wyciągnięte wnioski – stwierdził podczas Sportowej Debaty Radia Łódź współwłaściciel ŁKS-u, Dariusz Melon.
– Powiedzmy sobie uczciwie: popełniono błędy w budowaniu zespołu, zarówno po pierwszym, jak i po drugim awansie do Ekstraklasy. Cztery lata temu zgubiła nas zbyt duża wiara w zawodników, którzy wywalczyli awans. Ten sezon rozpoczęliśmy z kolei od bardzo nieudanego okienka transferowego. W ŁKS-ie podjęto wiele błędnych decyzji i przepalono sporo pieniędzy, mam na myśli zwłaszcza sprawy transferowe. Mogę powiedzieć jedno – to się na pewno zmieni. Z błędów muszą zostać wyciągnięte wnioski. Nasz podstawowy cel to zminimalizowanie liczby nietrafionych transferów – odpowiednia selekcja piłkarzy to mniej niewypałów, a w konsekwencji mniej kłopotów finansowych. Mówiąc szczerze, zaskoczyło mnie to, jak wiele w ŁKS-ie jest do poprawy. Jeżeli uda nam się podnieść poziom sportowy zespołu, w co wierzę, kolejnymi krokami będzie poprawienie organizacji klubu i zwiększenie przychodów z dnia meczowego – stwierdził biznesmen w rozmowie prowadzonej przez Piotra Andrzejczaka i Kamila Haładaja.
Melon opowiedział też, co udało się poprawić w klubie od grudnia 2023 roku, gdy stał się jego nowym akcjonariuszem oraz jakie cele na przyszłość są jego zdaniem najważniejsze. – Warto docenić działający na wysokim poziomie sklep czy sprawny system dystrybucji biletów – to sprawy drobne, ale bardzo istotne z punktu widzenia kibica. Widzę dużo pozytywów w pracy działu marketingu i komunikacji, dzięki któremu jesteśmy bliżej kibiców. Z mojej perspektywy najważniejsze są dziś trzy cele: ustabilizowanie miejsca ŁKS-u w Ekstraklasie, praca w akademii, w efekcie której do pierwszego zespołu regularnie dołączać będą wychowankowie oraz stabilizacja finansowa. To cele średniookresowe – chcemy wprowadzić drużynę do najwyższej klasy rozgrywkowej i ustabilizować jej budżet w perspektywie dwóch-trzech lat. To zadanie trudne, ale wykonalne. Kluczowy jest dla mnie element finansowy. Trzeba powiedzieć sobie szczerze, że choć budowany przez nas projekt jest bardzo ciekawy i ma wiele atutów – piękny stadion, trzy seniorskie drużyny, mnóstwo wychowanków czy mądrze skonstruowaną akademię – to musimy mieć świadomość, że bez odpowiednich środków, powiększania budżetu i poszukiwań nowych źródeł finansowania to wszystko na nic się nie zda. Póki co wciąż o to walczymy, bo obecnie ŁKS nie byłby w stanie funkcjonować bez środków właścicieli, którzy muszą zasypywać dziurę w budżecie – podkreślił.
Współwłaściciel ŁKS-u zapewnił, że klub jest gotowy do funkcjonowania w pierwszoligowej rzeczywistości. – Nie grozi nam zapaść finansowa, niewypłacanie pensji piłkarzom czy inne tego typu historie. Musimy mieć jednak świadomość, że spadek do pierwszej ligi wiąże się z bardzo dużym spadkiem przychodów klubu i że pod względem finansowym będzie trudno. Oczywiście ta sytuacja nie jest dla mnie zaskoczeniem – gdy wchodziłem do klubu, wiedziałem w jakim znajduje się położeniu; od początku podkreślałem też, że traktuję swoje zaangażowanie w ŁKS rozwojowo i długoterminowo. Sprowadzając prezesa Grafa, wymieniając trenera czy rozbudowując dział skautingu, mieliśmy świadomość, że musimy szykować się na dwa scenariusze – zarówno na grę w Ekstraklasie, jak i w pierwszej lidze. Na taką sytuację oczywiście nigdy nie można się w pełni przygotować. To, co możemy zrobić, to wyciągnąć wnioski z przeszłości; z ostatniego spadku, z którego finansowymi konsekwencjami uporaliśmy się dopiero niedawno – zaznaczył.