Marek Saganowski to ulubieniec kibiców ŁKS-u. Jako dwudziestolatek wraz z klubem z al. Unii zdobył mistrzostwo Polski. W 22 meczach strzelił jedenaście bramek. Po latach wrócił do drużyny, której jest wychowankiem. Grał dla ŁKS-u w sezonie 2011/2012, ostatnim przed upadkiem klubu, w którym łodzianie występowali w ekstraklasie. Strzelił wtedy sześć goli i był kapitanem drużyny.
Czytaj także: Szansa na najlepszą frekwencję na stadionie Króla w tym sezonie.
Po zakończeniu kariery, Saganowski został w strukturach Legii Warszawa. Najpierw jako asystent trenera, później szkolił młodzież, a w 2019 i 2020 roku prowadził drużynę ze stolicy Polski samodzielnie w dwóch meczach, po tym jak warszawiacy rozstali się z Aleksandarem Vukoviciem i Czesławem Michniewiczem. Następnie przeniósł się do Motoru Lublin. Przez półtora roku był pierwszym trenerem lublinian, ale nie osiągnął stawianego przed nim celu, czyli awansu do Fortuna 1 Ligi.
Podczas pracy w Lublinie rozegrał nawet sparing z ŁKS-em. Prowadzeni przez Kibu Vicunę łodzianie pokonali drugoligowca 2:1.
– Zawsze miło tu wrócić, bo zawsze miło wraca się do domu. Tutaj się wychowałem. Tutaj kibicowałem. Tutaj zdobywałem pierwsze szlify w ekstraklasie. Tutaj zdobyłem pierwsze mistrzostwo Polski. Dzisiaj stoję na stadionie, o którym w przeszłości, gdy jeszcze tu grałem, mogłem tylko pomarzyć. Dziś graliśmy w ośrodku Akademii ŁKS i on także robi duże wrażenie. Pozdrawiam kibiców i proszę ich, żeby nie zwątpili, bo to jest nasz wspólny cel, żeby ŁKS był w elicie – mówił Saganowski po sparingu.
Mistrz Polski znalazł nowego pracodawcę. Zastąpi Damiana Guzka w drugoligowej Pogoni Siedlce. Zespół zajmuje przedostatnie, siedemnaste miejsce w lidze, ale do bezpiecznej lokaty traci tylko trzy punkty.
Czytaj także: Wspaniała seria ŁKS-u.
Ciekawe, czy “Sagan” trafi kiedyś na al. Unii? Na pewno nie w najbliższym czasie, bo ŁKS, prowadzony przez Kazimierza Moskala radzi sobie świetnie.