Jakub Kmita i Dawid Owczarek zadebiutowali w Widzewie. To jedna z najlepszych wiadomości w tym słabym sezonie.
Wobec kontuzji i kartek kilku piłkarzy i chyba presji otoczenia, trener Marcin Broniszewski w końcu dał szansę młodym piłkarzom. Stało się to dopiero po tym, jak zespół stracił szanse na awans do strefy barażowej. Ale lepiej późno, niż wcale. W spotkaniu z Koroną Kielce debiuty w pierwszej drużynie zaliczyli Jakub Kmita i Dawid Owczarek. Ten pierwszy za dwa tygodnie skończy 20 lat. Drugi jest młodszy – we wrześniu będzie obchodził dopiero 17 urodziny.
Kmita asystuje i z innymi się zrównuje
Kmita wszedł na boisko w 71 minucie i pokazał się z bardzo dobrej strony. To on po efektownej akcji na skrzydle zaliczył asystę przy golu innego pomijanego wcześniej piłkarza Karola Czubaka. To nie jest śmieszne, a raczej straszne, że Kmita w ten sposób zrównał się w liczbie asyst m.in. z Dominikiem Kunem, Mateuszem Michalskim i Patrykiem Muchą, czyli czołowymi pomocnikami Widzewa, a wyprzedził m.in. Bartłomieja Poczobuta i Marka Hanouska, którzy jeszcze nie zaliczyli kluczowych podań w tym sezonie.
To dla mnie fantastyczne uczucie. Zaliczyłem asystę w swoim debiucie. Wydaje mi się, że to był dobry występ, dałem z siebie wszystko. Towarzyszyło mi dziś bardzo dużo emocji. Jedyny minus był taki, że na meczu było mało kibiców – mówił po meczu Kmita.
Reklama
Szczęśliwy był także Owczarek, który grał bardzo krótko, ale zdążył pokazać się z dobrej strony. – Mimo że był to dość krótki występ, to ciężko na niego pracowałem. Wierzę w to, że tych minut może być więcej. Każdemu mogę poradzić, żeby był cierpliwy, bo jego szansa nadejdzie i wtedy będzie można pokazać swoje umiejętności. Wiedziałem, po co wchodzę na boisko, chciałem pomóc drużynie i mimo to, że remis nas nie zadowala, to cieszę się z tego, że zadebiutowałem – powiedział po meczu niespełna 17-letni obrońca.
Owczarek wśród najmłodszych
Przy Owczarku trzeba się na chwilę zatrzymać, bo wychodząc na boisko w meczu z Koroną stał się jednym z najmłodszych piłkarzy Widzewa, którzy zagrali w pierwszej drużynie. Najmłodszym był i wciąż pozostaje Mariusz Stępiński, który w dniu debiutu w łódzkiej drużynie miał 16 lat i 199 dni. Debiut zaliczył jednak w ekstraklasie w meczu z Lechem Poznań. Wtedy chętnie stawiał na niego trener Radosław Mroczkowski. Warto zresztą zauważyć, że to właśnie ten szkoleniowiec wypatrzył w rezerwach także Kmitę i zaprosił do pierwszej drużyny. Już kilka lat temu mówił, że ten młody chłopak ma duży potencjał.
Wróćmy jednak do najmłodszych piłkarzy w historii. Owczarek wskoczył na drugie miejsce na liście, bo w dniu debiutu (w pierwszej drużynie, ale w pierwszej lidze) miał 16 lat i 258 dni. Wyprzedził w ten sposób Jakuba Rzeźniczaka, który w 2003 roku zagrał w Widzewie mając 16 lat i 301 dni. Na niego postawił trener Andrzej Kretek, który obecnie pracuje w widzewskiej akademii. Szkoda, że to nie on prowadzi teraz pierwszy zespół, bo na pewno debiutów młodych chłopaków byłoby więcej.
Dalej na liście najmłodszych są m.in. Dariusz Marciniak, Paweł Chodakowski i Rafał Kubiak, a jako nastolatkowie w Widzewie debiutowali też m.in. Łukasz Masłowski, Tomasz Łapiński, Veljko Batrović, Mirosław Szymkowiak, Alex Bruno, Adrian Budka, Piotr Mroziński i Mariusz Rybicki. Wielu z nich u Mroczkowskiego, a jeszcze choćby Andrzej Rybski u Kretka.
Z kolei najmłodszym strzelcem gola dla Widzewa w ekstraklasie pozostaje Mariusz Stępiński, który zdobył go mając 17 lat i 135 dni. Obecnie zawodnik US Lecce pokonał bramkarza Górnika Zabrze.