Łódzki Klub Sportowy przegrał piąty mecz z rzędu. W Płocku łodzianie ulegli kiepsko prezentującej się Wiśle Płock 0:2, tracąc gole po indywidualnych błędach doświadczonych obrońców.
Zgodnie z przedmeczową zapowiedzią trener Stawowy nieco odważniej niż we wcześniejszych meczach postawił na młodych piłkarzy ŁKS-u. W pierwszym składzie pojawiło się aż 4 młodzieżowców: Ratajczyk, Sajdak, Sobociński i debiutujący bramkarz Dawid Arndt.
Mecz w pierwszych minutach był toczony pod dyktando „nafciarzy”. Wiślacy najgroźniejsi byli po rzutach wolnych bitych przez Dominika Furmana, ale nieźle w bramce spisywał się 18-letni Dawid Arndt.
Obrona ŁKS-u nie wystrzegła się jednak przed przerwą rażących błędów, które kończyły się utratą goli.
Pierwsza bramka dla Wisły obnażyła szybkościowe braki środkowych obrońców ŁKS-u. Dalekie podanie z własnej połowy posłał Marcjanik, do piłki wystartowało trzech piłkarzy: Dąbrowski, Gracia i Sheridan. Najdalej miał napastnik Wisły, ale okazał się najszybszy, wyprzedził duet łódzkich stoperów i pokonał bezradnego Arndta.
W 38. minucie po raz kolejny indywidualny błąd popełnił Dąbrowski, pełniący dziś rolę kapitana ŁKS-u. Doświadczony stoper złamał linię spalonego, przez co oko w oko z Arndtem stanął Tomasik i podwyższył prowadzenie gospodarzy.
Pod koniec pierwszej połowy znowu było groźnie w polu karnym ŁKS-u, ale bardzo efektowną interwencją popisał się Dawid Arndt, który sparował piłkę po strzale głową Sheridana.
W pierwszej połowie ŁKS ponownie nie oddał celnego strzału, więc ponownie nie miał argumentów, by jakkolwiek powalczyć z Wisłą.
Po przerwie ŁKS zaczął w końcu oddawać celne strzały na bramkę Kamińskiego. W 51. minucie mogło być 2:1, bo niezłe szanse na zdobycie gola mieli Ratajczyk i Guima, ale dwukrotnie świetnie interweniował bramkarz Wisły Płock.
Kilka minut później wyśmienitą okazję zmarnował Dąbrowski, który otrzymał kapitalne dośrodkowanie od Pirulo, ale kapitan ŁKS-u nie trafił czysto w piłkę i ostatecznie Kamiński wznawiał grę od bramki.
Swoje szanse miała także Wisła. Kilkoma świetnymi interwencjami popisał się jednak młody Dawid Arndt. Jego postawa w dzisiejszym meczu to jeden z niewielu plusów po kolejnym przegranym meczu ŁKS-u w PKO Ekstraklasie.
Łodzianie grali za wolno, nie potrafili zaskoczyć piłkarzy Wisły, a gdy płocczanie się nieco zdrzemnęli, w ŁKS-ie brakowało wykończenia.
Warto podkreślić, że chociaż trener Stawowy postawił od początku na czterech młodzieżowców, to łodzianie nie zagrali słabiej niż w poprzednich kolejkach. Niestety nie zagrali także dużo lepiej, przez co piąta porażka z rzędu ŁKS-u stała się faktem.
Wisła Płock – ŁKS Łódź 2:0 (2:0)
1:0 – Sheridan (19.)
2:0 – Tomasik (38.)
Wisła: Kamiński – Stefańczyk, Marcjanik, Uryga, Cabezali, Szwoch, Ambrosiewicz, Furman, Adamczyk (66. Merebaszwili), Tomasik (90+2’ Kocyła), Sheridan (61. Angielski)
ŁKS: Arndt – Sobociński (70. Sekulski), Gracia, Dąbrowski, Grzesik, Wolski, Sajdak (59. Pirulo), Guima, Ratajczyk, Sajdak, Wróbel (90. Dominguez)
fot. Marian Zubrzycki