Kreshnik Hajrizi przyszedł do Widzewa z wicemistrza Szwajcarii i wciąż w nim nie zadebiutował. Ale jeśli nie teraz, to kiedy…
“W 2022 roku sięgasz po Puchar Szwajcarii, rok później grasz w finale tych rozgrywek, a w ostatnim sezonie zostajesz wicemistrzem Szwajcarii. Grasz regularnie w lidze i europejskich pucharach. Masz 28 lat i jesteś zdrowy. Dostajesz kilka propozycji, wybierasz Widzew. Podpisujesz kontrakt na dwa lata z opcją przedłużenia i… siadasz na ławce. (…) Szwajcar, który na koncie ma występy w reprezentacji Kosowa, poziomu Widzewa nie podniósł, bo nie wstał z ławki nawet na minutę. Jak tak dalej pójdzie, to nabawi się odcisków na pewnej części ciała. Po co przychodził? Czy ma prawo czuć się rozczarowany? Juan Ibiza ma już trzy żółte kartki na koncie, więc może wtedy, gdy wypadnie ze składu, Hajrizi dostanie w końcu szansę” – pisaliśmy kilka dni temu w naszym subiektywnym zestawieniu piłkarzy Widzewa, którzy po pięciu meczach sezonu 2024/2025 mogą czuć się rozczarowani. Hajriziego umieściliśmy na wysokim drugim miejscu tuż za Saidem Hamuliciem.
Od początku sezonu w środku obrony grają Mateusz Żyro oraz Juan Ibiza. Tak Widzew kończył poprzednie rozgrywki i trener Daniel Myśliwiec nie zmienił zdania nawet po przyjściu wicemistrza Szwajcarii. Teraz jednak trzeba będzie przemeblować obronę, bo Ibiza w meczu z Radomiakiem zobaczył już czwartą żółtą kartkę w tym sezonie. I z Jagiellonią Białystok w przyszłą niedzielę nie będzie mógł zagrać.
W miejsce Hiszpana Myśliwiec ma do wyboru Hajriziego, Pawła Kwiatkowskiego oraz Luisa da Silvę, chociaż Portugalczyk od dawna jest w kadrze nominalnym lewym obrońcą. Ten sezon zaczął tam jednak Samuel Kozlovsky, ale da Silva wskoczył do składu po czerwonej kartce Słowaka. I nie zawiódł. Teraz Kozlovsky może wrócić, więc chętnych do gry po lewej stronie jest dwóch piłkarzy. Obaj zagrają tylko w przypadku, gdyby właśnie da Silva wyszedł obok Żyry.
Dla Hajriziego to byłaby jednak potwarz, więc trudno sobie wyobrazić, by to właśnie nie on znalazł się w jedenastce obok Żyry.
– Opcje mamy i to jest najważniejsze. Bez względu na to, kto wyjdzie w składzie, to myślę, że będzie prezentował odpowiedni poziom – mówi trener Widzewa. – Decyzji jeszcze nie podjąłem. Myślę, że zrobię to koło wtorku, najpóźniej w środę. I wtedy będziemy doskonalić nasz pomysł.
I dodał: – W pracy trenera najtrudniejsze są decyzje personalne. Nie chodzi o to, że mam z nimi problem, ale o to, by być jak najbardziej uczciwym. Bo nawet jeśli ktoś bardzo dobrze pracuje, to nie zawsze może grać. Ale to pozytywny ból głowy. Wolę mieć kłopot urodzaju niż nieurodzaju.
Bądź na bieżąco! Zaobserwuj Łódzki Sport w Google News