Wiele rzeczy w rundzie jesiennej się Widzewowi udało. Niektóre nie wyszły, jak należy. Przed wami widzewskie “naj” jesieni.
Meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała Widzew zakończył rundę jesienną. Wygrał 10 meczów, 4 zremisował i trzy przegrał. Po 17. kolejkach jest wiceliderem. To wynik dobry, który w tym roku można jeszcze poprawić, bo awansem rozegrane zostaną trzy spotkania z wiosny. Oczywiście pozostaje niedosyt, bo długo Widzew był liderem. W ostatnich czterech meczach stracił jednak to miano, bo stracił aż 10 punktów.
Czas jednak na podsumowania i dwa już za nami (tutaj i tutaj). To kolejne. Co było w Widzewie najlepsze, a co najgorsze. Zapraszamy do dyskusji.
Kilka było naprawdę bardzo dobrych. Zapamiętamy m.in. zwycięstwa z Sandecją Nowy Sącz, Górnikiem Polkowice i Skrą Częstochowa. Ale najlepiej wspominamy wygraną 3:1 z GKS-em Katowice. Widzewiacy długo szukali luki w defensywie gości i w końcu się udało. Szalał zwłaszcza Juliusz Letniowski. W tym meczu padła też cudowna bramka po 14 podaniach. Atmosfera też była znakomita, bo mecz rozgrywany był przy światłach, a w sektorze gości byli kibice GKS-u. Rywal w ogóle był zacny, bo katowicki klub osiągał w przeszłości sukcesy. Mecze Widzewa z GKS-em szczególnie w latach 90-tych były bardzo zacięte. To znów było świetne widowisko.
Widzew przegrał w tym roku tylko trzy mecze. Dobrze je pamiętamy. Porażki z Arką Gdynia nie trzeba się wstydzić. Widzewiacy grali w nim naprawdę dobrze. Oczywiście nie przez cały mecz. Zdarzyły im się błędy i skończyło się 1:3. Bywa. Znacznie gorsze były występy przeciwko Resovii oraz Podbeskidziu Bielsko-Biała. Według trenera najgorszy w tej rundzie był mecz przeciwko Resovii. Widzew po błędzie Jakuba Wrąbla przegrał w Rzeszowie 0:1. Rzeczywiście prawie wszystko w tym meczu było słabe. My jednak wybieramy spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Było za dużo błędów, słabej gry ofensywnej i wreszcie Widzew stracił aż cztery gole.
Na pewno na wyróżnienie zasługują m.in. Juliusz Letniowski, który dopóki był zdrowy, był najlepszym ofensywnym graczem drużyny, Dominik Kun, widzewski król asyst, oraz Jakub Wrąbel, który co prawda popełnił dwa poważne błędy, ale jednak przez całą rundę bronił bardzo dobrze i wiele razy ratował zespół. „Łódzki sport” stawia jednak na Marka Hanouska. To naszym zdaniem jeden z najlepszych piłkarzy całej Fortuna 1. Ligi. Widzewski lider środka pola nie schodził poniżej pewnego poziomu, a często grał po prostu znakomicie.
Trener Janusz Niedźwiedź wskazał Bartosza Guzdka, który w poprzednim sezonie grał w trzeciej lidze i… kopał się po czole. Nie brakowało opinii, że Widzew zrobił duży błąd kontraktując 19-latka już zimą. Ten jednak okazał się bardzo dużym wzmocnieniem Widzewa. Jest jego najlepszym strzelcem. Zadebiutował też w młodzieżowej reprezentacji Polski. Młodzi piłkarze mają to do siebie, że ich forma często faluje – dobre mecze przeplatają ze słabszymi. Teraz Guzdek przeżywa gorszy okres, ale wiemy już, że stać go na wiele, więc to kwestia czasu, gdy znów pójdzie w górę.
Guzdek to wybór trenera. My wybieramy Dominika Kuna. W poprzednim sezonie nie dało się patrzeć na jego grę. W tym aż miło popatrzeć. Nie wierzyliśmy, że Kun może grać tak dobrze i być jedną z najważniejszych postaci drużyny z Serca Łodzi.
Przed tym sezonem Paweł Tomczyk zapowiadał, że w tym strzeli kilkanaście goli. Zaczął go nawet w pierwszym składzie. Szybko jednak to miejsce stracił i to nie bez powodu. Po prostu na to zasłużył. Chyba możemy jego postawę nazwać rozczarowaniem, chociaż chyba jednak niewielu wierzyło, że Tomczyk „odpali”. Myśleliśmy o Tomczyku, ale stawiamy na Abdula-Aziza Tetteha, który miał być gwiazdą Widzewa i całej ligi, a siedzi na ławce. Nie zrobił zbyt wiele, by z niej wstać. Ghańczyk to wielkie rozczarowanie i szczerze to mamy wątpliwości, czy to się po zimie zmieni.
W tej rundzie broniło dwóch bramkarzy, bo oprócz Wrąbla między słupkami stawał też Konrad Reszka. Wychowanek Widzewa nie zawiódł, co wyjątkowo nas cieszy. Ale najlepsze interwencje miał jego starszy kolega. Choćby w końcówce meczu z Miedzią Legnica. Najlepszą interwencją rundy wybieramy jednak jego obronę strzały Antonio Domingueza w meczu z ŁKS-em w 96. minucie. Gdyby nie Wrąbel, to Widzew przegrałby derby na swoim stadionie.
Były dwie – w meczu z ŁKS-em i w spotkaniu z Resovią. Ta druga kosztowała drużynę stratę kompletu punktów. Wrąbel nie trafił wtedy w piłkę po wyjściu do dośrodkowania i padł gol. Ale zapominamy.
Kilka było naprawdę udanych. To wspomniany już Bartosz Guzdek, ale dobre występy mieli też choćby Karol Danielak, Kacper Karasek, Paweł Zieliński i Mattia Montini. Stawiamy jednak zdecydowanie na Juliusza Letniowskiego, który kiedy grał, to grał bardzo dobrze. Nie bez powodu został piłkarzem września w całej lidze. Brakuje go w ostatnich meczach bardzo.
Nie ma wątpliwości. Abdul-Aziz Tetteh. Nie gratulujemy.
Kilka było naprawdę pięknych. Choćby Juliusza Letniowskiego w meczu z Górnikiem Polkowice. Zresztą w tym meczu wszystkie były piękne. Nam jednak utkwiła w pamięci bramka ze spotkania z GKS-em Katowice. Zdobył ją Mateusz Michalski, a poprzedziło ją 14 podań widzewiaków.
Nie może być inaczej – wygrana w Kielcach z Koroną mimo gry w osłabieniu. To był prawdziwy widzewski charakter.
Powrót Przemysława Kity na boisko. Po ponad siedmiu miesiącach napastnik Widzewa wrócił na boisko po bardzo ciężkiej kontuzji.
Mecze na swoim stadionie. Bilans meczów w Sercu Łodzi mówi sam za siebie. 9 meczów, 7 zwycięstw i 2 remisy. Żadnej porażki. Gole – 24 do 7.
To co zrobiło też na nas wrażenie to liczba strzelców goli w drużynie – było ich aż 17. 17 kolejek – 17 strzelców. Sprytnie.
Mecze wyjazdowe. Z ośmiu Widzew wygrał tylko 3, a tyle samo przegrał. O ile w Sercu Łodzi drużyna strzelała gola za gole, o tyle na stadionach rywali tylko 6. Widzew zdobył na wyjeździe 11 punktów, a Miedź Legnica, która jest liderem aż 18. Widać różnicę.
Nadzieję zwykle dają młodzi i my najbardziej kibicujemy Filipowi Zawadzkiemu, wychowankowi klubu, który ma już za sobą debiut w pierwszej drużynie, a nawet zaliczył asystę.
To po zwycięstwie z Koroną. Autor: Marcin Bryja.
Skupiamy się na sprawach sportowych, więc na razie nie wspominamy o nowym właścicielu Widzewa Tomaszu Stamirowskim czy prezesie Mateuszu Dróżdżu (obaj zrobili i robią bardzo dobrą robotę). Pochwalić chcemy Tomasza Wichniarka, szefa widzewskiego skautingu, który wypatrzył Bartosza Guzdka i Kacpra Karaska. Obaj zaliczyli udaną rundę. Czekamy na więcej młodych talentów. Na samym boisku, jak pisaliśmy powyżej, najważniejsi naszym zdaniem byli Letniowski, Hanousek, Wrąbel i Kun, a także niedoceniany Krystian Nowak. Dopiero, gdy go zabrakło zobaczyliśmy, jak ważny jest dla widzewskiej defensywy.
Najważniejszą postacią Widzewa był jednak Janusz Niedźwiedź. Dobra robota Trenerze!